sobota, 4 maja 2013

Rozdział piętnasty: Alkohol miesza w głowie.


Dwa dni później, Ellie

Zatrzymałam się w hotelu nad morzem. Siedziałam na balkonie, który jest częścią apartamentu. Akurat był piękny zachód słońca.
Obserwowałam ludzi znajdujących się na plaży. Niektórzy się kłócili, jedni przytulali, kolejni byli w wodzie. Przez przypadek powróciłam myślami do Madrytu. Wiem, że zachowałam się jak jakaś gówniara wyjeżdżając tak nagle, ale potrzebowałam tego. Przynajmniej teraz choć trochę odpocznę. W końcu odgoniłam te myśli, to nie jest najlepsza pora na użalanie się nad sobą. Przecież za jakąś godzinę spotkam się ze starymi znajomymi z Polski, więc nie chcę się zasmucać. Na samą myśl o naszej starej ekipie, uśmiechnęłam się. Z nimi zawsze coś się działo. Imprezy, wspólne wyjazdy, znów imprezy, było wesoło i trochę nieodpowiedzialnie.
Ruszyłam się z balkonu, aby się przebrać. Z przyzwyczajenia sięgnęłam do kieszeni spodni aby sprawdzić komórkę, lecz nic nowego się nie pojawiło. Zero wiadomości, zero nieodebranych połączeń, nic.
Czekałam przed hotelem na znajomych. Po chwili przed mną zaparkował duży, granatowy samochód z którego wyskoczyli moi znajomi. Od razu się na mnie rzucili.
-Heeej!-okrzyknęli chórem, gdy skończyliśmy się przytulać. Zauważyłam kilka zmian wśród naszej paczki. Moja stara przyjaciółka, a zarazem jedna z odważniejszych i śmielszych osób w grupie, Emilia, przefarbowała włosy z czarnych na czerwone. W takich włosach wygląda naprawdę nieźle, ale moja uwagę przykuł ktoś inny.
-Kto to?-wskazałam głową na chłopaka opierającego się o drzwi samochodu. Czarne włosy, ciemne oczy, wysportowany, wysoki z tatuażem na ramieniu.Na pierwszy rzut oka wydaje się cichy i spokojny, nie pasujący do nas, ale kto wie?
-Aaa, to nowy członek naszej ekipy, Marcin. Ma podobnie narąbane w głowie jak Ty zanim wyjechałaś i nas zostawiłaś.- odezwał się Filip.
-Nie psuj atmosfery.-wtargnęła Patrycja, gdy ja chciałam odpowiedzieć i szturchnęła go łokciem w bok.
-Dobra, dobra. Chciałem tylko sprawdzić czy Ellie jest jeszcze taką Ellie, jak kiedyś.-odparł. To prawda, pełno zgryźliwości w naszych wypowiedziach, ale na tym to polegało. Nikt nie liczył się z uczuciami innych przez co mogliśmy się nieźle bawić, a i tak nadal się kochaliśmy jak rodzina.
-Przecież Ellie ma chłopaka, więc nie jest taka jak wcześniej. Nie masz co do niej startować.-powiedziała Emilia do Filipa.
-Bartek, zrób coś aby znaleźli sobie inny temat do rozmowy.-szepnęłam do drugiego chłopaka z naszej paczki.
-Co powiecie na imprezę?-posłuchał mojej prośby i krzyknął tak, że wszyscy zamilkli i przestali się kłócić o to czy się zmieniłam, czy nie.
-Chodźmy!

Była 23, a my już bawiliśmy się całkiem nieźle w klubie. W końcu, po długiej zabawie na parkiecie, usiedliśmy przy barze, który obsługiwał nasz stary znajomy.
-To jak? W końcu czas na nasze zawody, kto wypije więcej i nie wymięknie.
-Ja odpadam!-odparła Patrycja.-Jutro muszę być przytomna bo mam rozmowę kwalifikacyjną.
-Taa, ciekawe kto Cię przyjmie do pracy ze świeżym kolczykiem w wardze, w nosie i z tatuażem na nadgarstku?-odparł Filip.
-Zamknij się. Marcin, a Ty?-spytała Patrycja.
-Sorry, ja też odpadam.
-Jak chcecie. Dobra, to Ellie, Emilia, Bartek i ja. Zobaczymy kto tym razem pęknie jako pierwszy.-powiedział Filip, a barman podał nam pełne kieliszki. W tym czasie Patrycja zaciągnęła Marcina aby z nią zatańczył.
Po kilku chwilach zakończyliśmy nasze zawody. Oczywiście wygrał Filip, na drugim miejscu byłam ja, na trzecim Emilia, a ostatni był Bartek, który zrezygnował po trzech kieliszkach. 

Po godzinie zmieniliśmy klub bo zaczynało się nam nudzić. Postanowiliśmy pójść do klubu gdzie akurat odbywała się impreza tematyczna, dokładnie lata osiemdziesiąte. Warunkiem wejścia były stroje pochodzące z tamtych lat, których niestety nie mieliśmy na sobie, ale uratował nas Marcin. Miał znajomości dzięki którym weszliśmy. Słychać było typową muzykę z tamtych lat. 
-Chodźmy zatańczyć do wolniejszej muzyki, zanim alkohol uderzy nam do głów.-odparła Emilia i pociągnęła za sobą Bartka. Przyznam, że ładnie ze sobą wyglądali jak tak tańczyli.
-Mam wrażenie, że sądzisz, że nie pasuje do was.-powiedział Marcin gdy zostaliśmy sami, a nasi przyjaciele tańczyli.
-To masz dobre wrażenie.-odparłam nie patrząc mu w oczy.
-Daj mi szanse i udowodnię Ci, że się mylisz.-Wyciągnął rękę w moją stronę jakby prosił mnie do tańca.
-Nie, ja nie tańczę wolnego. Nie umiem.-odpowiedziałam stanowczo.
-Ja będę prowadził, chodź.
Znaleźliśmy się wśród tańczących par. Ja i Marcin byliśmy do siebie przytuleni i tak tańczyliśmy do bardzo powolnej piosenki. Alkohol chyba powoli zaczynał działać bo nigdy nie lubiłam tańczyć do czegoś takiego, ale teraz mi to nie przeszkadzało, dziwne. Musiałam skupić się na tym, aby nie poczuć niczego do Marcina, bo przecież mam chłopaka. 
Co jakiś czas widziałam w tłumie Emilie z Bartkiem, ale od dłuższego czasu jej nie widziałam. Zawsze czułam się trochę odpowiedzialna za nią, bo jest o rok młodsza niż my więc nie chcę aby popełniła jakieś głupstwo po pijaku. Zaczęłam się rozglądać, na co Marcin odparł:
-Nie szukaj Emilii, jest teraz z Bartkiem.-Na co ja tylko przytaknęłam. Wiadomo o co mu chodziło z tym, że ona jest teraz z nim. Alkohol sprawił, że nie przejmowałam się tym i oddałam się tańcu i w pełni trzeźwemu i przystojnemu Marcinowi. 
W pewnym momencie ręka chłopaka zjechała z moich pleców na mój tyłek. O dziwo mi to nie przeszkadzało. Zamiast zabrać jego rękę to przycisnęłam go do siebie jeszcze bardziej. 
-Chodźmy stąd, co Ty na to?-szepnął mi do ucha, na co ja przytaknęłam. Złapał mnie za rękę i szliśmy pomiędzy tańczącymi w stronę wyjścia. Gdy już wyszliśmy odezwał się:
-Mieszkam niedaleko.
Byliśmy na miejscu, w jego mieszkaniu. Alkohol w pełni uderzył mi do głowy i nie mogłam normalnie myśleć, nie kontrolowałam tego co się dzieje. 
W jednej chwili chłopak stanął przed mną i przycisnął mnie do ściany całując. Jedną rękę trzymał na mojej szyi, a drugą rozpinał moją koszulę w kratę. Nie odepchnęłam go tylko poddałam się pocałunkom. Chwile później znaleźliśmy się na łóżku, a moja koszula i bluzka, którą miałam pod nią, były na ziemi. On był nad mną, a ja pod nim. Jego koszulka po chwili wylądowała na ziemi, a ja mogłam podziwiać jego klatkę piersiową. Na widok jego bez koszuli przygryzłam wargę, cała ta sytuacja spodobała mi się.
Gdy Marcin zaczął mnie całować po szyi i coraz niżej, wróciły wspomnienia z Madrytu. Powróciła do mnie myśl, że mam chłopaka i nie mogę mu tego zrobić! Nagle przestało mi się to podobać i oprzytomniałam i dotarło do mnie co się dzieje. Wkurzyłam się.
-Marcin, przestań.-powiedziałam, a on nie posłuchał.-Marcin!
Wyrwałam się mu, szybko podniosłam z podłogi swoje rzeczy i założyłam na siebie. Pośpiesznie wyszłam z jego mieszkania i wybiegłam na ulice ze łzami w oczach. Prawie zdradziłam swojego chłopaka... Nie, normalnie by się to nie stało. To wszystko przez alkohol. 
-Alkohol, to wszystko przez alkohol...-powiedziałam przez łzy sama do siebie.
___________________________________
Rozdział wyszedł długi i mam nadzieję, że się spodobał.
Liczę na Wasze komentarze i Wasze opinie, które motywują mnie do pisania. :)