czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział szenstasty : Zawsze może być lepiej.


Ellie

- O matko. - powiedziałam sama do siebie spoglądając na budzik postawiony przy łóżku. Była 11:00. Straszny ból głowy nie pozwolił mi szybko się podnieść z łóżka. Powolnym ruchem wstałam i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem, opierając się o umywalkę i  spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
- Co ja zrobiłam... - wypowiedziałam do swojego odbicia w lustrze. Stanęłam przy ścianie i osunęłam się na ziemię. Łzy spływały mi po twarzy, miałam ochotę krzyczeć. Jedną dłoń trzymałam we włosach, a druga wycierała z policzka łzy.
Przecież to nie było zamierzone, nie myślałam normalnie, trzeźwo. To nie byłam prawdziwa ja, tylko alkohol. Na szczęście skończyło się na pocałunkach i dotyku.
Gdy już się opanowałam, wstałam i postanowiłam się przebrać. Nie wyciągnęłam ubrań z walizki, więc otworzyłam ją i wyjęłam moje ulubione dżinsy.
Powoli wciągałam je na nogi i nagle zrozumiałam, że coś jest nie tak...
- Co do cho... - Nie mogłam ich dopiąć, co wydało mi się dziwne. Zawsze je dopinałam, zawsze! A teraz nagle nie? Co się zmieniło? Aż tak przytyłam od tamtego tygodnia, gdy ostatni raz miałam je na tyłku?
Zakryłam usta dłonią bo do głowy przyszedł mi tylko jeden powód dlaczego nie mogę ich zapiąć. Podeszłam do dużego lustra przy szafie i spojrzałam na siebie. Przede wszystkim oglądałam brzuch. Wydawał się troszeczkę okrąglejszy niż zwykle.
Usiadłam na łóżku. Byłam w lekkim szoku, ale musiałam przypomnieć sobie kiedy powinnam mieć "kobiece dolegliwości".
Minęło kilka minut, aż oprzytomniałam. Byłam na 99% pewna, że to jest to o czym myślę. Jeśli miałam rację to chyba należałoby wrócić do Madrytu i wszystko naprawić...
Zebrałam wszystkie moje rzeczy, które gdzieś tam się walały po apartamencie i wpakowałam do walizki. Gdy już wszystko było spakowane, włączyłam laptopa aby kupić bilet lotniczy do Madrytu.
Skoro miałam już bilet to pozostało tylko wyjść się z hotelu i pojechać taksówką na lotnisko.
Czekałam przy ladzie na kogokolwiek, aby móc się wymeldować. Jakieś sto razy dzwoniłam małym dzwoneczkiem, stojącym na ladzie. Dopiero po około 10 minutach przyszła starsza kobieta, ubrana w granatową spódniczkę z logo hotelu i białą koszule. Spodziewałam się, że będzie to trwało dłużej, ale się myliłam. Złożyłam ostatni podpis, złapałam za rączkę od walizki.
Czekałam na taksówkę, ale mój spokój zakłócił jakiś facet biegnący w moją stronę. Miał założoną czarną czapkę bejsbolową, która zasłaniała jego twarz tak, że nie mogłam rozpoznać z daleka kto to. Z początku strach mnie obleciał, że jakiś facet chce mnie okraść czy coś w tym stylu, ale gdy zwolnił rozpoznałam kto to. Dżinsy, szara koszulka i bejsbolówka. Tak, to Marcin. Tylko jego mi tu brakowało.
Zatrzymał się przy mnie, a ja nerwowo zaczęłam przytupywać nogą.
- Chyba musimy pogadać... - zaczął.
- Nie mamy o czym.
- Wracasz do Hiszpanii?
- Nie muszę ci się spowiadać z tego gdzie jadę. - odparłam i spojrzałam na zegarek w komórce. Taksówka powinna zaraz tu być.
- Czyli tak. Sorry, za wczoraj.
- Myślisz, że powiesz "sorry" i sprawa załatwiona? Jak mogłeś? Przecież wiesz, że mam chłopaka. - powiedziałam, wystarczająco już wkurzona.
- Zachowałem się jak palant, wiem.
- Zapomnijmy o tym co się stało.
- Chyba tak będzie najlepiej. - potwierdził.
- A teraz sorry, ale czeka na mnie taksówka. - powiedziałam i wyminęłam go, a taksówkarz wysiadł i otworzył bagażnik abym mogła wsadzić walizkę. Gdy wsiadałam do taksówki zauważyłam, że Marcin wpatruje się gdzieś przed siebie. Spojrzałam w tym samym kierunku. Stała tam dziewczyna i uśmiechała się do niego. No proszę, ja mu dałam kosza, a on już znalazł kolejną. Tupet to on ma.
- Dupek. - powiedziałam z taksówki, a on otworzył usta jakby nie wiedział co powiedzieć i taksówka ruszyła w stronę lotniska.
Czas wrócić do domu, powiedziałam sobie w myślach wsiadając do samolotu. Zajęłam miejsce przy oknie, założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Nie chciałam układać sobie historyjki jak powinna wygląda rozmowa z Mesutem. Zanim dotrę do domu, to odwiedzę lekarza, tak sobie ustaliłam. Muszę sprawdzić, czy to co sama stwierdziłam jest prawdą...
- Jakoś to będzie. Musi. - wymamrotałam.
_________________________________
Wybaczcie, że tak długo czekaliście, ale nie miałam czasu. Wiecie, koniec roku, trzeba było się uczyć na lepsze oceny.
Rozdział krótki co znaczy, że w ciągu kilku następnych dni pojawi się nowy rozdział!

Czekam na komentarze! :) 

9 komentarzy:

  1. Dobrze, że wraca do Mesuta, chłopak się pewnie ucieszy w końcu ma z czego
    Czekam niecierpliwie na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku *__________* ona będzie miała dzidziusia z Mesem <3 wiedziałam, że tak to się skończy :D
    Wyczuwam, że następny rozdział będzie mega słodziutki jak Mes się o tym dowie ;3 ;3
    Piszesz cudownie i nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;3

    w wolnej chwili zapraszam do siebie poszukujac-swojego-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, pisz dalej i mnie informuj. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. strasznie się cieszę że wstawiłaś nowy rozdział..uwielbiam tego bloga, mam nadzieję że Mes się nie dowie o Marcinie

    OdpowiedzUsuń
  5. Krótki, ale i tak się cieszę, że jest :) Dobrze, że Ellie wraca do Hiszpanii :d Dziękuję. Życzę weny, Aniele ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. PRZEUROCZY TEN ROZDZIAŁ, NO. FAJNIE, ZE BĘDZIE MIEĆ DZIDZIUSIA Z MESEM, SŁODKO! UWIELBIAM TO OPOWIADANIE, KOCIE. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha. Chłopiec czy dziewczynka? xD
    Wiesz, że nadal obstawiam opcje, że to była zdrada :p
    I to nie fair w stosunku do Mesa :c
    Ogólnie rozdział krótki, ale fajny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. super ze wraca do Mesa
    mam nadzieje ze on ucieszy sie z dzidziusia:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajniee :)
    Pisz częściej :D

    OdpowiedzUsuń