Ellie
-Chciałam być w domu. To jestem.- myślałam chodząc w kółko cała podenerwowana. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Przecież to nie jest normalna sytuacja, że matka mówi ci, że nie chce Ciebie już więcej widzieć.- Czyli, można powiedzieć, że straciłam dwie ważne osoby w przeciągu kilku dni i zostałam sama.-Biłam się z własnymi myślami. Zaczęłam iść w kierunku kuchni, aby zaparzyć herbatę. Gdy wchodziłam do kuchni, zawróciłam bo usłyszałam dzwonek telefonu.
-Dobra, to gdzie się schował ten telefon?!- powiedziałam sama do siebie w pustym mieszkaniu. Po chwili mnie olśniło. Pierwsze co zrobiłam po powrocie z pogrzebu to położyłam torebkę w sypialni, a w niej jest zapewne telefon. Ciekawe kto to dzwoni, skoro minęły dopiero dwie godziny od powrotu z Polski. Chwyciłam torebkę i wysypałam całą jej zawartość na łóżko. W stercie różnych dokumentów leżał dzwoniący telefon, a na wyświetlaczu pisało, że dzwoni Maria.
-Hej, już wróciłaś z pogrzebu?- spytała moja przyjaciółka.
-No cześć. Tak, wróciłam.
-No to super, za pół godziny będę po Ciebie!- powiedziała to z taką ekscytacją, widocznie miała coś ciekawego w planach.
-Nie mam ochoty na wyjście.- odparłam. Wole siedzieć w domu, pooglądać telewizję lub poczytać dobrą książkę, niż gdzieś wyjść. Szczególnie teraz.
-Nie możesz siedzieć sama w domu i myśleć w kółko o jednym. Przynajmniej ja nie pozwolę, abyś siedziała w czterech ścianach. Szykuj się i zaraz po Ciebie będę!- Nie dała za wygraną. Nie miałam wyjścia i musiałam się zgodzić.
-Ehh, no dobra. Powiedz chociaż gdzie chcesz jechać?- spytałam z nadzieją, że wymyśliła coś kreatywnego.
-No jak to gdzie?! Na zakupy!- wykrzyczała do słuchawki. Domyśliłam się, że gdy wykrzykiwała te słowa to miała wielki uśmiech na twarzy. Tak, ona kocha zakupy.
-Serio, znów zakupy? Nie mam za bardzo nastroju. Nigdy Cię to nie nudzi, co?- To ostatnie zdanie wypowiedziałam również z małym uśmiechem. Wywróciłam oczami, w końcu to była cała Maria, tylko zakupy jej w głowie.
-Jak Ty mnie dobrze znasz, a teraz się szykuj!
-Już, już.
-To do zobaczenia!- odpowiedziała i rozłączyła się. A więc, znów na zakupy... Nie mam takiej potrzeby, powiem jej, że nie mam kasy i tyle. Nie potrzebuję kupować sobie nie wiadomo jakich ciuchów.
W tym samym czasie, Mesut
Nie chciałem jej zostawiać od razu po powrocie do domu, ale trener zadzwonił i powiedział, że mam przyjechać. Teraz to Madryt jest jej domem. Nie rozumiem jej matki. Nie dość, że straciła ojca, to jeszcze matka musiała jej dowalić.
-Hej, stary wszystko w porządku?- spytał Sergio gdy wychodziliśmy ze spotkania z trenerem.
-Tak, jest spoko. Opowiadaj lepiej jak u Ciebie, zdążyłeś poznać kolejną dziewczynę, która skradła Twoje serce?- zgrywałem się z niego i zacząłem się śmiać. Sergio potrafi mieć milion dziewczyn w ciągu kilku miesięcy.
-I tu się mylisz, dalej nie mogę poznać żadnej naprawdę fajnej i nie lecącej na kasę dziewczyny.- powiedział zmartwiony. Kurde, nie widziałem go w takim stanie od dawna. Chyba mu się w końcu znudziło bycie z pierwszą lepszą dziewczyną. Może w końcu zmądrzał.-Ej, Mesut! A Ellie nie ma żadnej koleżanki, która choć trochę przypomina dziewczynę, którą opisywałem chwilę przedtem?- Zatrzymał się i oczekiwał mojej odpowiedzi.
-Hm... No może by się znalazła, ale Ell nie powiedziała jeszcze swojej przyjaciółce, że to ja jestem jej chłopakiem.- powiedziałem i ruszyłem w stronę samochodu gdy nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i liczyłem, że odbierze.
Ellie
-Ty to masz pomysły...-wypaliłam do słuchawki. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu. Oczywiście Maria, miała "focha" na mnie za to, że nie wzięłam kasy. Znając życie to za kilka minut jej przejdzie.- Dobra, zobaczę co da się zrobić. Napisze Ci sms, co i jak, a teraz muszę kończyć.- powiedziałam i schowałam telefon do torebki. Na czas rozmowy oddaliłam się trochę od przyjaciółki. W końcu to dzwonił mój chłopak, a ona w ogólne o nim nie wiedziała. Podeszłam do kasy, bo tam stała i kupowała dżinsy za pół ceny.
-Dobra, a teraz mów kto to dzwonił. - powiedziała gdy wyszłyśmy ze sklepu. Zaciągnęła mnie do kawiarni, sobie zamówiła małą kawę, a mi sok.
-No, emm...- próbowałam jakoś uniknąć powiedzenia prawdy.
-Uuu, nie chcesz powiedzieć. No to przeczuwam, że jakiś romansik się szykuje.- odparła z uśmiechem i zadowoleniem. W sumie to najwyższy czas, aby się dowiedziała.
-No dobra, nie mówiłam Ci, ale mam kogoś...- W końcu to z siebie wydusiłam. Ciekawiło mnie jak zareaguje.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Dobra, wybaczam Ci tym razem. Opowiadaj.- powiedziała popijając kawę.
-Nie będę Ci teraz nic opowiadać, jeśli chcesz to możesz go poznać wraz z jego kolegą, który tak się składa jest singlem jak Ty.- odparłam. Powiedziałam jej to wprost bo raczej nikt nie lubi jak obija się w bawełnę.
-Oho, no dobra. A kim jest Twój chłopak i ten jego kolega, w sensie jaki zawód, czy coś? Zdradź cokolwiek!- Widać było, że spodobał jej się ten pomysł.
-To piłkarze. Więc co, mam napisać, że chcesz ich poznać?
-Jasne!- Wzięłam telefon i napisałam sms.
"Zgodziła się. Wpadnijcie do tej kawiarni co kiedyś w niej byliśmy. To ta w tym centrum handlowym, Ell." - Miałam nadzieję, że plan wypali i wszystko będzie dobrze. W przeciwnym razie, jak mówił Mesut, to Sergio nie da mu spokoju.
-Już napisałam. Na pewno chcesz poznać mojego chłopaka i jego kumpla?- spytałam.
-Tak, tak i jeszcze raz tak! Ty i piłkarz, no nie podejrzewałam Ciebie o to, ale z drugiej strony powinnam być zła, że mi nie powiedziałaś, że masz chłopaka.- powiedziała i pokręciła głową. Upiłam trochę soku i w tym momencie usłyszałam dźwięk swojej komórki. Odblokowałam klawiaturę i przeczytałam wiadomość.
"Będziemy za jakieś 15 minut. Przygotuj się na to, że ktoś może nas rozpoznać, M."
-Mesut napisał, że za kwadrans będą.- powiedziałam chowając komórkę do torebki.
-A więc tak się nazywa! Imię Mesut, piłkarz... W jakim klubie gra?- spytała zaciekawiona. Zastanawiałam się czy odpowiedzieć, czy nie.
-No jak myślisz, skoro mieszka w Madrycie, to oczywiście, że gra w... - Moja przyjaciółka nie pozwoliła mi dokończyć i przerwała mi w połowie zdania.
-Realu Madryt?!- wykrzyknęła i w tym momencie prawie wszyscy obecni w kawiarni spojrzeli się na nas jak na idiotki.
-Ciszej i tak, tam. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać z jej reakcji. Nigdy jej nie widziałam tak podekscytowanej, a jak ludzie patrzyli na nas jak na wariatki to już w ogóle bardziej się śmiałam.
-To, to... Wiem kto to jest! Mesut Özil?
-W rzeczy samej.- odpowiedziałam i postanowiłam się uspokoić.
-A ten jego kumpel?
-Co ten jego kumpel?
-No, jak ma na imię?
-Aa, Sergio. W sumie to miałam tego nie mówić, bo chciałam Cię postawić przed faktem dokonanym, ale poznaj moje dobre serce bo powiedziałam Ci to teraz.- Posłałam jej uśmiech, aby czasem się na mnie nie wkurzyła, a ona tylko zaczęła mówić dalej.
-Co?! Ten Sergio?- spytała chyba w lekkim szoku.
-Em, nie wiem co rozumiesz przez "ten Sergio"?
-W sensie, że Sergio Ramos?
-Dokładnie i tak się składa, że on nie ma dziewczyny, a Ty nie masz chłopaka, więc...
-Więc chcecie, abyśmy byli razem?
-Tak, a i najważniejsze to nie bądź na mnie zła.- dodałam szybko. Cała nasza rozmowa zaczęła toczyć się szybciej od kiedy zaczęłyśmy mówić o chłopakach.
-Ja, zła? Nie ma mowy o złości, kochanie.- odparła. Czyli pomysł jej się spodobał i jeżeli wszystko pójdzie w porządku, to może się uda i będą parą.
Dziesięć minut później siedzieliśmy już przy większym stoliku w tej samej kawiarni razem z chłopakami, którzy do nas dołączyli i zamówili sobie coś do picia. Maria ukryła swoje podekscytowanie i starała się być sobą. Przedstawiłam mojej przyjaciółce piłkarzy. Siedziałam naprzeciw Mesuta. Ja i mój chłopak od razu zauważyliśmy, że Maria spodobała się Sergio, który już od pierwszej chwili zaczął się jej przypatrywać i zagadywać.
Po dwudziestu minutach znudziło mi się siedzenie tutaj, a Niemiec chyba to zauważył bo powiedział, że musimy już lecieć bo mamy jeszcze coś do zrobienia i puścił do mnie oko. Wstałam, a zaraz za mną mój chłopak i wzięłam torebkę. Sergio i Maria też wstali. Oboje wymamrotali, że mają coś do roboty i muszą też już iść. Gdy Mesut poszedł zapłacić za to co zamówiliśmy to Sergio zagadał do Marii.
-To mój numer. Zadzwonię wieczorem, kochanie!- rzucił do mojej przyjaciółki gdy położył karteczkę z numerem na stoliku, puścił do niej oko i powoli zaczął wychodzić z kawiarni.
-Dupek!- krzyknęła Maria w stronę Sergio, a ja stałam trochę oszołomiona sytuacją.
-Słyszałem, ale Ci wybaczę i zadzwonię.- odpowiedział do Hiszpanki, a mi pokiwał na pożegnanie.
-Podsumowując to chyba się udało, co?- odezwał się Mesut gdy wyszliśmy z kawiarni i tego centrum handlowego. Udaliśmy się w stronę samochodu. Chciałam odpowiedzieć, ale w pewnym momencie podeszli do nas mały chłopiec i dziewczynka z rodzicami. Dzieci ubrane były w koszulki Realu Madryt, co wyglądało bardzo słodko. Ich tata spytał się Mesuta czy może podpisać koszulki ich dzieci, na co Niemiec odpowiedział, że z przyjemnością. Stałam obok i wpatrywałam się jak piłkarz uklęknął do tych dzieci, jak uśmiechał się do nich gdy podpisywał ich koszulki. Pomyślałam, ze sprawia mu to radość gdy widzi, że ma swoich małych kibiców. Nagle stało się coś o czym nigdy nie myślałam, że się stanie. Dzieci zbliżyły się do mnie i tak samo ich tata spytał się czy mogę się podpisać na koszulkach. Naprawdę się zdziwiłam, bo po co im mój autograf, ale zrobiłam to z wielką przyjemnością. Największym zaskoczeniem był moment, gdy dziewczynka przytuliła się do mnie, co po chwili uczynił też jej brat. Pierwszy raz w moim życiu ktoś poprosił mnie o autograf nie znając mnie. Przecież nie jestem żadną sławną dziewczyną, ale nie powiem to było miłe, naprawdę miłe. Po chwili dzieci odeszły wraz z rodzicami.
-To Twój pierwszy autograf, kochanie.- powiedział i pocałował mnie po czym objął ramieniem i ruszyliśmy dalej w stronę samochodu.
_________________________________
Mam wrażenie, że ten rozdział nawet się udał. Mam nadzieję, że Wam też się spodoba, dlatego zostawiajcie komentarze, które są dla mnie bardzo ważne! :)
-Już napisałam. Na pewno chcesz poznać mojego chłopaka i jego kumpla?- spytałam.
-Tak, tak i jeszcze raz tak! Ty i piłkarz, no nie podejrzewałam Ciebie o to, ale z drugiej strony powinnam być zła, że mi nie powiedziałaś, że masz chłopaka.- powiedziała i pokręciła głową. Upiłam trochę soku i w tym momencie usłyszałam dźwięk swojej komórki. Odblokowałam klawiaturę i przeczytałam wiadomość.
"Będziemy za jakieś 15 minut. Przygotuj się na to, że ktoś może nas rozpoznać, M."
-Mesut napisał, że za kwadrans będą.- powiedziałam chowając komórkę do torebki.
-A więc tak się nazywa! Imię Mesut, piłkarz... W jakim klubie gra?- spytała zaciekawiona. Zastanawiałam się czy odpowiedzieć, czy nie.
-No jak myślisz, skoro mieszka w Madrycie, to oczywiście, że gra w... - Moja przyjaciółka nie pozwoliła mi dokończyć i przerwała mi w połowie zdania.
-Realu Madryt?!- wykrzyknęła i w tym momencie prawie wszyscy obecni w kawiarni spojrzeli się na nas jak na idiotki.
-Ciszej i tak, tam. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać z jej reakcji. Nigdy jej nie widziałam tak podekscytowanej, a jak ludzie patrzyli na nas jak na wariatki to już w ogóle bardziej się śmiałam.
-To, to... Wiem kto to jest! Mesut Özil?
-W rzeczy samej.- odpowiedziałam i postanowiłam się uspokoić.
-A ten jego kumpel?
-Co ten jego kumpel?
-No, jak ma na imię?
-Aa, Sergio. W sumie to miałam tego nie mówić, bo chciałam Cię postawić przed faktem dokonanym, ale poznaj moje dobre serce bo powiedziałam Ci to teraz.- Posłałam jej uśmiech, aby czasem się na mnie nie wkurzyła, a ona tylko zaczęła mówić dalej.
-Co?! Ten Sergio?- spytała chyba w lekkim szoku.
-Em, nie wiem co rozumiesz przez "ten Sergio"?
-W sensie, że Sergio Ramos?
-Dokładnie i tak się składa, że on nie ma dziewczyny, a Ty nie masz chłopaka, więc...
-Więc chcecie, abyśmy byli razem?
-Tak, a i najważniejsze to nie bądź na mnie zła.- dodałam szybko. Cała nasza rozmowa zaczęła toczyć się szybciej od kiedy zaczęłyśmy mówić o chłopakach.
-Ja, zła? Nie ma mowy o złości, kochanie.- odparła. Czyli pomysł jej się spodobał i jeżeli wszystko pójdzie w porządku, to może się uda i będą parą.
Dziesięć minut później siedzieliśmy już przy większym stoliku w tej samej kawiarni razem z chłopakami, którzy do nas dołączyli i zamówili sobie coś do picia. Maria ukryła swoje podekscytowanie i starała się być sobą. Przedstawiłam mojej przyjaciółce piłkarzy. Siedziałam naprzeciw Mesuta. Ja i mój chłopak od razu zauważyliśmy, że Maria spodobała się Sergio, który już od pierwszej chwili zaczął się jej przypatrywać i zagadywać.
Po dwudziestu minutach znudziło mi się siedzenie tutaj, a Niemiec chyba to zauważył bo powiedział, że musimy już lecieć bo mamy jeszcze coś do zrobienia i puścił do mnie oko. Wstałam, a zaraz za mną mój chłopak i wzięłam torebkę. Sergio i Maria też wstali. Oboje wymamrotali, że mają coś do roboty i muszą też już iść. Gdy Mesut poszedł zapłacić za to co zamówiliśmy to Sergio zagadał do Marii.
-To mój numer. Zadzwonię wieczorem, kochanie!- rzucił do mojej przyjaciółki gdy położył karteczkę z numerem na stoliku, puścił do niej oko i powoli zaczął wychodzić z kawiarni.
-Dupek!- krzyknęła Maria w stronę Sergio, a ja stałam trochę oszołomiona sytuacją.
-Słyszałem, ale Ci wybaczę i zadzwonię.- odpowiedział do Hiszpanki, a mi pokiwał na pożegnanie.
-Podsumowując to chyba się udało, co?- odezwał się Mesut gdy wyszliśmy z kawiarni i tego centrum handlowego. Udaliśmy się w stronę samochodu. Chciałam odpowiedzieć, ale w pewnym momencie podeszli do nas mały chłopiec i dziewczynka z rodzicami. Dzieci ubrane były w koszulki Realu Madryt, co wyglądało bardzo słodko. Ich tata spytał się Mesuta czy może podpisać koszulki ich dzieci, na co Niemiec odpowiedział, że z przyjemnością. Stałam obok i wpatrywałam się jak piłkarz uklęknął do tych dzieci, jak uśmiechał się do nich gdy podpisywał ich koszulki. Pomyślałam, ze sprawia mu to radość gdy widzi, że ma swoich małych kibiców. Nagle stało się coś o czym nigdy nie myślałam, że się stanie. Dzieci zbliżyły się do mnie i tak samo ich tata spytał się czy mogę się podpisać na koszulkach. Naprawdę się zdziwiłam, bo po co im mój autograf, ale zrobiłam to z wielką przyjemnością. Największym zaskoczeniem był moment, gdy dziewczynka przytuliła się do mnie, co po chwili uczynił też jej brat. Pierwszy raz w moim życiu ktoś poprosił mnie o autograf nie znając mnie. Przecież nie jestem żadną sławną dziewczyną, ale nie powiem to było miłe, naprawdę miłe. Po chwili dzieci odeszły wraz z rodzicami.
-To Twój pierwszy autograf, kochanie.- powiedział i pocałował mnie po czym objął ramieniem i ruszyliśmy dalej w stronę samochodu.
_________________________________
Mam wrażenie, że ten rozdział nawet się udał. Mam nadzieję, że Wam też się spodoba, dlatego zostawiajcie komentarze, które są dla mnie bardzo ważne! :)