Otworzyłam oczy, była sobota. Zegarek wskazywał 9:26. Przeniosłam wzrok w stronę okna. Zero chmur na niebie, tylko samotne słońce.
-Piękna pogoda.- pomyślałam. Piłkarz jeszcze spał, a ja przytulałam się do jego klatki piersiowej. Nie chciałam go obudzić, więc nie wstawałam z łóżka. Nie miałam zamiaru myśleć teraz o śmierci ojca, dlatego od razu przyszła mi na myśl noc i to co się stało. Cieszyłam się, ze mam przy sobie tak wspaniałego chłopaka jakim jest Mesut. Inne laski pewnie by mi zazdrościły, oczywiście gdyby wiedziały. Nie obchodzą mnie jego pieniądze, czy sława. Ja chcę z nim być bo go kocham, a największym tego dowodem jest to co się stało tej nocy.
-No dobra, może i seks nie jest najlepszym rozwiązaniem lub pocieszeniem na smutek po śmierci bliskiej osoby, ale gdybym go nie kochała to bym się na to nie zgodziła.- powtarzałam sobie w myślach. Zamknęłam oczy i chciałam przypomnieć sobie jeszcze raz to co się działo, krok po kroku. Po chwili lekki uśmiech pojawił mi się na twarzy.- Fajnie było...- pomyślałam. Otworzyłam powieki i postanowiłam zrobić jakieś śniadanie. Najdelikatniej jak tylko mogłam wstałam z łóżka, by go nie obudzić. Weszłam do łazienki, stanęłam naprzeciwko lustra. Spojrzałam na swoje odbicie i na to w co jestem ubrana. Dopiero w tym momencie przypomniałam sobie, że jako pidżamę używam koszuli piłkarza. Za nic nie mogłam znaleźć swojej piżamy, więc Niemiec jak to on powiedział? Ah, już wiem ! Powiedział, że "tymczasowo" pozwoli mi spać w swojej koszuli. Włosy ułożyłam sobie w kok, umyłam zęby i powędrowałam do kuchni. Nie chciało mi się przebierać z tej jego koszuli, może dlatego, że kiedyś powiedział, że mi pasuje.
Kończyłam przygotowywać kanapki. Nie stać mnie na nic więcej, niestety nie jestem dobrym kucharzem. Zastanawiałam się kiedy mój chłopak się obudzi. Nagle poczułam kogoś dłonie na moich biodrach. Lekko odwróciłam głowę w jego stronę i dostałam gorącego buziaka prosto w usta.
-Mmm, nie dość że śpisz w mojej koszuli to na dodatek robisz śniadanie - powiedział, gdy oderwaliśmy się od siebie.
-No widzisz, nie doceniasz mnie. - odpowiedziałam, a po chwili kąciki ust wygięły mi się w delikatnym uśmieszku.
-A mówiłem, jak Ci w niej ładnie ? - spytał.
-Tak i to co najmniej tysiąc razy. - odparłam. - Lepiej byś mi pomógł.
-Jasne, szefowo. - odpowiedział po czym kazał mi się przesunąć i sam dokończył kanapki.
-Od kiedy jestem Twoją szefową ? - spytałam, śmiejąc się.
-Hmm... w kuchni jesteś szefową.
- Ja ?! Przecież wiesz, że ja gotować nie umiem. Tobie to wychodzi znacznie lepiej ! Ty tu jesteś szefem, to Twoje mieszkanie . - Gdy wypowiedziałam to ostatnie zdanie, mój uśmiech prawie znikł, a Mesut chyba to zauważył. Położyłam rękę na stole, a gdy po chwili chciałam ją cofnąć, piłkarz złapał mnie za nią.
-Kochanie, przestać wypominać, że to moje mieszkanie. To już jest nasze mieszkanie odkąd jesteśmy razem. Przecież sam zaproponowałem Ci, abyśmy razem zamieszkali bo nie wystarczało Ci kasy. - powiedział. Skończyliśmy jeść. Mesut powiedział, że pozmywa, a ja w tym czasie poszłam się przebrać do sypialni. Przypomniała mi się jedna rzecz. Umówiłam się dziś na zakupy z Marią . Jest hiszpanką (dziwnie się wymawia jej imię), poznałam ją w dniu kiedy pierwszy raz poszłam na zajęcia, tu w Madrycie. Od razu się zaprzyjaźniłyśmy, mówiłyśmy sobie wszystko, tylko nie powiedziałam jej, że mam chłopaka piłkarza.
-Mesut... - zawołałam.
-Tak ? - odezwał się z salonu, chyba oglądał telewizję.
-Zapomniałam Ci powiedzieć, że umówiłam się z Marią na jakieś zakupy. Hmm, muszę sobie kupić coś na ten... pogrzeb. Nie masz nic przeciwko, żebym z nią wyszła ? - spytałam, przebierając się w sypialni.
-Nie, spoko.
-Na pewno ? - Byłam już przebrana i szybko usiadłam obok piłkarza.
-Tak, zadzwoń do mnie jak będziesz chciała wracać to przyjadę po Ciebie. Mam dla Ciebie małą niespodziankę.- powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
-Jasne, już nie mogę się doczekać.- odparłam. Kurczę, był jeden problem. Nie miałam kasy, a musiałam sobie coś kupić. Jak ja mam go o to poprosić?
-Mesut... Chciałabym Cię o coś poprosić, ale nie mam pojęcia jak. - dodałam, zakłopotana. Naprawdę wstyd mi było, że nie mam pieniędzy.
-Mesut... Chciałabym Cię o coś poprosić, ale nie mam pojęcia jak. - dodałam, zakłopotana. Naprawdę wstyd mi było, że nie mam pieniędzy.
-Ej, proś o co chcesz. - powiedział to takim czułym głosem. Spojrzał mi w oczy, a przez to czułam się jeszcze gorzej.
-Wiesz dlaczego mieszkamy razem, więc... - Zebrałam się na odwagę, żeby mu to powiedzieć, a on mi przerwał.
-A, już rozumiem. - Wstał i zaczął czegoś szukać. Miałam nadzieję, że się domyślił, o co chciałam go poprosić. - Trzymaj. - powiedział, wyjmując i podając mi kartę kredytową.
-Nie, Mesut. Nie mogę wziąć tej karty. - zaprotestowałam. - Chciałam Cię poprosić o jakąś małą sumkę, a nie od razu o kartę.
-Weź i kup co chcesz.- Nadal trzymał ją w ręce .
-No dobrze, dziękuję.- Wzięłam tą kartę i mocno przytuliłam się do chłopaka.
-Bierz ją, gdy tylko będziesz czegoś potrzebowała. - dodał gdy już wychodziłam. Rzuciłam mu tylko "cześć" bo Maria czekała na mnie pod domem. Kazałam jej przyjechać pod wskazany adres. Na szczęście ona ma prawo jazdy. Wsiadłam do samochodu i posłałam jej uśmiech.
-Hej, to jak, gotowa na zakupy ? - spytała gdy tylko ruszyłyśmy.
-Mniej więcej.- odpowiedziałam. Miałam wyrzuty sumienia, z powodu tej karty...
-A tak ogólnie to mieszkasz w ładnej okolicy, nie to co moja.- zagadnęła.
-Oj przestań. Przecież Twoje mieszkanie, też jest ładne.- odparłam. Miałam nadzieję, że nie zapyta ile kosztuje takie mieszkanie czy coś z tych rzeczy. Uff, nie zapytała.
Po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Wielka galeria handlowa. Pełno sklepów, pełno ubrań, no i niektóre ceny też szokowały. Maria, wiedziała, że muszę kupić sukienkę na pogrzeb więc od razu pokazała mi sklepy w których mogę dostać coś takiego.
Dwie godziny później, kupiłam dwie sukienki, elegancką kamizelkę i buty. Wszystko w jednym kolorze, czarnym. Przyjaciółce powiedziałam, że muszę pozałatwiać kilka spraw. Oczywiście, to było kłamstwo. Trzeba było się jakoś wykręcić, żeby Mesut mógł po mnie przyjechać. Najbardziej martwiłam się, żeby nikt nie zauważył nas razem w samochodzie czy gdzieś po drodze.
Torby położyłam na siedzenie z tyłu i ruszyliśmy. Chciałam mu oddać od razu kartę, ale powiedział, że w domu mu oddam. Pytałam gdzie jedziemy, a on nic nie zdradził. Odpowiedział tylko, że nie zauważył jak wychodziłam z domu, że w kremowym jak i w niebieskim mi ładnie. W duchu przeklinałam, że nie znam za dobrze Madrytu. Ciekawość zżerała mnie od środka. Nagle samochód się zatrzymał, a Mesut zakazał mi wysiąść. Pięć sekund później, znalazł się po mojej stronie i otworzył mi drzwi samochodu. Wysiadłam, rozglądając się dookoła.
- Nikogo tu nie ma. To chyba jest jakieś tylne wejście. - pomyślałam, stojąc przed wielkim budynkiem. Co to mogło być ?! Nie wyglądało na zaniedbane miejsce, wręcz przeciwnie, jest to nowoczesna budowla. Już miałam w głowie czarny scenariusz, że piłkarz chce mnie tu zostawić i takie tam. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie jego głos.
-To jak, wchodzimy ? - spytał. Skinęłam głową w odpowiedzi, a on złapał mnie za rękę i weszliśmy. Szliśmy korytarzami, mijaliśmy jakieś pomieszczenia. Trochę się bałam, bo nie wiedziałam co mnie czeka, ale postanowiłam zaufać swojemu chłopakowi. Zeszliśmy małymi schodami w dół i stanęliśmy przed wielkimi drzwiami. W końcu się odezwał.
-Jakby co to w domu będziesz się na mnie złościć.
-Ale, za co ? - spytałam. Gdy otworzył drzwi, zaparło mi dech w piersiach. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Tak, to był stadion Santiago Bernabeu. Rozglądałam się w każdą stronę, a Mes mnie prowadził. Gdy weszliśmy bliżej murawy, zobaczyłam ich. Zdałam sobie sprawę, że teraz odbywa się trening Królewskich. Przecież dla każdego kibica Realu to zaszczyt być na tym stadionie, a co dopiero widzieć ich trening! To było niesamowite! Mesut stał obok mnie i wpatrywał się we mnie, a ja starałam się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Po chwili odwróciłam się do niego i go pocałowałam, a gdy już się od siebie oderwaliśmy, odezwałam się.
-Dziękuję, że mnie tu zabrałeś.- powiedziałam, mając łzy w oczach. Naprawdę się wzruszyłam, w końcu nie każdy może tu od tak sobie wejść.
-Obiecałem Ci to Twojego pierwszego dnia w Madrycie. - odparł, patrząc mi w oczy.- Chodź, przedstawię Cię trenerowi. - dodał i zaczęliśmy iść w stronę Jose .
-Co ? Mesut, jesteś pewien ? - Byłam przerażona, bałam się że nie przypadnę mu do gustu. Czasami jak czytałam różne wywiady z ich trenerem, to wyobrażałam go sobie jako surowego i jakby to powiedzieć. Wrednego człowieka.
-Spokojnie, mała. Nie masz się co obawiać, nie zje Cię. - dodał i zaczął się śmiać. A ja posłałam mu, chyba za ostre spojrzenie. - Dobra, spoko. Wszystko z nim uzgodniłem, więc on wiedział, że się zjawisz. Inaczej by mi nie pozwolił spóźnić się kilka minut na trening. - spoważniał, bo zobaczył, że ja nie żartuję z tym moim "przerażeniem". Z ciekawości odwróciłam głowę, w stronę trenujących piłkarzy na murawie i zauważyłam, że większość się mi się przygląda, a Sami się uśmiechał. Tylko on wiedział, że jesteśmy parą. Moja matka wiedziała, że razem mieszkamy i że jest moim "przyjacielem". Oczywiście, w odpowiedzi uśmiechnęłam się do Samiego i z powrotem odwróciłam głowę. Staliśmy z trenerem. Trochę się uspokoiłam, bo widziałam lekki uśmiech na twarzy trenera.
-Trenerze, to jest Ellie. Moja dziewczyna. - powiedział po hiszpańsku, Mesut.
-Miło mi panią poznać. - odpowiedział, podając mi rękę.
-Mi również. - Miałam szczęście, że w Polsce chodziłam do szkoły w której uczyli hiszpańskiego i dzięki temu miałam jakieś szanse na rozmowę z takim trenerem jakim jest Jose Mourinho . Hm, pewnie mówił też po angielsku.
-Dobrze, a teraz ja lecę się przebrać. - odparł mój chłopak i poszedł w stronę z której właśnie przyszliśmy i zniknął za drzwiami, którymi weszliśmy. Odwróciłam się tylko na chwilkę, aby odprowadzić go wzrokiem.
-A więc, opowiedz mi coś o sobie. Wiesz, jako trener powinienem choć trochę wiedzieć o partnerkach swoich piłkarzy.- dodał, a na jego twarzy pojawił się przyjazny uśmiech. Może za surowo go oceniłam? Może nie jest taki, jak go opisują w gazetach?
-Nie lubię mówić dużo o sobie, więc co chciałby pan wiedzieć? - spytałam. W pewnym sensie byłam nieśmiała, dlatego wolałam siedzieć cicho. Nie wiedziałam o czym mam z nim rozmawiać.
-Chodź, usiądźmy póki jeszcze mam czas, zanim chłopacy się porządnie rozgrzeją. - powiedział i wskazał dwa wolne miejsca. Reszta sztabu szkoleniowego miała piłkarzy na oku i dawali im rady co do rozgrzewki. Usiedliśmy, a trener zaczął mówić dalej.- Dobrze mówisz po hiszpańsku, ale nie wydaje mi się, żebyś była hiszpanką. Oczywiście bez urazy. - dodał. Miał racje, przecież jestem Polką. Nie widziałam nic złego, że tak sądził, w sumie co do jednego to się nie zgodzę. Według mnie trochę okaleczałam język Hiszpański.
-Ma pan rację, jestem Polką. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się w odpowiedzi, że nie uraził mnie tym.
-Oo, a więc co robisz w Madrycie?- spytał. Wyglądał na zainteresowanego moją "osobowością". Najbardziej martwił mnie jednak fakt, że mam małe szanse na przypadnięcie mu do gustu, przynajmniej tak mi się wydaje. Jose jest ważnym człowiekiem dla Mesuta, więc nie chcę niczego spieprzyć...A znając mnie i tak to zrobię.
-Studiuję medycynę, już drugi rok. Tata mnie tu wysłał pod koniec tych wakacji, uznał, że tu jest znacznie lepsza szkoła.- odparłam. Starałam się wypowiedzieć to ostatnie zdanie jak najbardziej normalnie. Nie chciałam myśleć teraz o śmierci ojca, to nie był odpowiedni moment na to. Starałam się zachować uśmiechnięty wyraz twarzy, ale trochę mi nie wyszło. Na szczęście trener tego nie zauważył.
-A więc, opowiedz mi coś o sobie. Wiesz, jako trener powinienem choć trochę wiedzieć o partnerkach swoich piłkarzy.- dodał, a na jego twarzy pojawił się przyjazny uśmiech. Może za surowo go oceniłam? Może nie jest taki, jak go opisują w gazetach?
-Nie lubię mówić dużo o sobie, więc co chciałby pan wiedzieć? - spytałam. W pewnym sensie byłam nieśmiała, dlatego wolałam siedzieć cicho. Nie wiedziałam o czym mam z nim rozmawiać.
-Chodź, usiądźmy póki jeszcze mam czas, zanim chłopacy się porządnie rozgrzeją. - powiedział i wskazał dwa wolne miejsca. Reszta sztabu szkoleniowego miała piłkarzy na oku i dawali im rady co do rozgrzewki. Usiedliśmy, a trener zaczął mówić dalej.- Dobrze mówisz po hiszpańsku, ale nie wydaje mi się, żebyś była hiszpanką. Oczywiście bez urazy. - dodał. Miał racje, przecież jestem Polką. Nie widziałam nic złego, że tak sądził, w sumie co do jednego to się nie zgodzę. Według mnie trochę okaleczałam język Hiszpański.
-Ma pan rację, jestem Polką. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się w odpowiedzi, że nie uraził mnie tym.
-Oo, a więc co robisz w Madrycie?- spytał. Wyglądał na zainteresowanego moją "osobowością". Najbardziej martwił mnie jednak fakt, że mam małe szanse na przypadnięcie mu do gustu, przynajmniej tak mi się wydaje. Jose jest ważnym człowiekiem dla Mesuta, więc nie chcę niczego spieprzyć...A znając mnie i tak to zrobię.
-Studiuję medycynę, już drugi rok. Tata mnie tu wysłał pod koniec tych wakacji, uznał, że tu jest znacznie lepsza szkoła.- odparłam. Starałam się wypowiedzieć to ostatnie zdanie jak najbardziej normalnie. Nie chciałam myśleć teraz o śmierci ojca, to nie był odpowiedni moment na to. Starałam się zachować uśmiechnięty wyraz twarzy, ale trochę mi nie wyszło. Na szczęście trener tego nie zauważył.
-A jakaś konkretna specjalizacja?- Domyśliłam się, że o to zapyta.
-Medycyna sportu. -odpowiedziałam, mając nadzieję, że tym chociaż trochę zaimponuję trenerowi. Nie wiedziałam jak te słowa zabrzmiały w moich ustach. Oby nie pomyślał, że mu się podlizuje. Z nerwów zaczęłam delikatnie poprawiać sukienkę.
-Naprawdę? Hm.. Jeśli chcesz to mógłbym załatwić Ci jakiś staż u nas czy coś w tym stylu. Przydałaby się jakaś świeża osoba, a w szczególności tak ładna dziewczyna i na dodatek Polka, że wszyscy moi piłkarze na Ciebie zerkają. - powiedział i zaczęliśmy się śmiać. Nie musiałam widzieć się w lustrze, żeby wiedzieć, że moje policzki lekko się zaczerwieniły, ale i tak nie mogłam się powstrzymać od spojrzenia się w stronę piłkarzy. Dostrzegłam rozgrzewającego się Mesuta. - Wracając do tego stażu, jeśli tylko się zdecydujesz daj znać.- dodał . Miło wiedzieć, że ktoś kto mnie praktycznie nie zna chce od razu zaoferować mi taką ważną propozycje.
-Dobrze, odezwę się gdy podejmę decyzję.- Rozmowa nawet nam się kleiła. Rozmawialiśmy na różne tematy, Jose od czasu do czasu pytał mnie o różne rzeczy związane z kontuzjami piłkarzy. Najbardziej jednak wzięłam sobie do serca to, że powiedział, że dowiaduje się ode mnie wiele ciekawostek, których jego starsi lekarze nigdy nie mówili gdy o to pytał.
-Medycyna sportu. -odpowiedziałam, mając nadzieję, że tym chociaż trochę zaimponuję trenerowi. Nie wiedziałam jak te słowa zabrzmiały w moich ustach. Oby nie pomyślał, że mu się podlizuje. Z nerwów zaczęłam delikatnie poprawiać sukienkę.
-Naprawdę? Hm.. Jeśli chcesz to mógłbym załatwić Ci jakiś staż u nas czy coś w tym stylu. Przydałaby się jakaś świeża osoba, a w szczególności tak ładna dziewczyna i na dodatek Polka, że wszyscy moi piłkarze na Ciebie zerkają. - powiedział i zaczęliśmy się śmiać. Nie musiałam widzieć się w lustrze, żeby wiedzieć, że moje policzki lekko się zaczerwieniły, ale i tak nie mogłam się powstrzymać od spojrzenia się w stronę piłkarzy. Dostrzegłam rozgrzewającego się Mesuta. - Wracając do tego stażu, jeśli tylko się zdecydujesz daj znać.- dodał . Miło wiedzieć, że ktoś kto mnie praktycznie nie zna chce od razu zaoferować mi taką ważną propozycje.
-Dobrze, odezwę się gdy podejmę decyzję.- Rozmowa nawet nam się kleiła. Rozmawialiśmy na różne tematy, Jose od czasu do czasu pytał mnie o różne rzeczy związane z kontuzjami piłkarzy. Najbardziej jednak wzięłam sobie do serca to, że powiedział, że dowiaduje się ode mnie wiele ciekawostek, których jego starsi lekarze nigdy nie mówili gdy o to pytał.
Mesut
Rozgrzewałem się razem z Angelem, Samim i Sergio. Co jakiś czas spoglądałem na Ellie rozmawiającą z trenerem. Kiedyś rozmawiałem z nią o trenerze. Powiedziałem jej wtedy, że on jest dla nas, dla piłkarzy Realu, bardzo ważny. Jest kimś w rodzaju drugiego ojca. Ell bardzo się bała, że gdy zdecydujemy się pokazać wszystkim, że jesteśmy razem to trener jej nie zaakceptuje. Jej wydawał się bardzo surowy. Nie, on nie był surowy, tylko szczery. Jeśli oczekiwał czegoś od piłkarza mówił mu to wprost, nawet jeśli miałoby to zaboleć. Martwiłem się o nią, widziałem to przerażenie w jej oczach gdy powiedziałem jej, że przedstawię jej trenera. Ale w końcu i tak by musiała go poznać, prędzej czy później .
-Chłopie, skąd Ty ją wytrzasnąłeś ? - Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Sergio kładąc mi rękę na ramie.
-Poznaliśmy się w samolocie. - powiedziałem i zacząłem się śmiać sam z siebie, a po chwili dołączył jeszcze Sami.
-Noo. Rzeczywiście fajna nazwa, to jakiś klub w Madrycie w którym jeszcze nie byłem ? - spytał Sergio. W tym momencie Sami i ja spojrzeliśmy na siebie wzrokiem, który mówił coś w stylu "albo on udaje takiego głupiego, albo taki jest"
-Stary, samolot to samolot. Takie latające coś. - odezwał się Angel.
-Aaa, trzeba było od razu mówić. - powiedział Sergio i machnął ręką. Po chwili zaczął mówić dalej.- Czekaj, czekaj... To ona musi znać niemiecki do rozmowy z Tobą, bo Ty przecież nie chcesz, znaczy nie lubisz mówić po hiszpańsku i po angielsku., ale z trenerem musi mówić po hiszpańsku. Ej, to ile ona zna języków? -spytał.
-Niemiecki, hiszpański, angielski i polski.- Gdy zacząłem wymieniać, chłopacy z którymi ćwiczyłem zrobili wielkie oczy. Nawet Sami, który znał ją najdłużej z nich.- Z czego polski zna najlepiej, bo pochodzi z Polski.- dodałem.
-Wow! No to sobie znalazłeś dziewczynę! Mhm, pasujecie do siebie. Tak ogólnie to jak ma na imię?- spytał Sergio.
-Ellie. Ej, mam nadzieję, że zasada o tym, że nie rozmawiamy z dziennikarzami o życiu prywatnym swoich kumpli z klubu nadal obowiązuje nie ?- spytałem. W klubie mamy pewną zasadę, jeżeli jakikolwiek dziennikarz spyta któregoś z nas o życie prywatne drugiego piłkarza nic nie mówimy, nie wypowiadamy się na temat kogoś innego.
-Spoko, rozumiemy, że nie chcecie być tematem numer jeden w gazetach itp.- odparli chłopacy. Zauważyłem, że trener idzie w naszą stronę. Uśmiechał się, Ellie siedząca na miejscu trenera również się uśmiechała. Nie wiedziałem o co chodzi. Może któryś z chłopaków coś wiedział, dlaczego do nas zmierza gdy rozgrzewka jeszcze trwa. Zawsze czekał do końca rozgrzewki. Chciałem się spytać któregoś z nich, ale trener stał już przy naszej grupce, miałem się odezwać, lecz Angel mnie wyprzedził.
-O co chodzi, trenerze?
_________________________________
Uff, w końcu skończyłam ten rozdział. Chyba trochę długi wyszedł . Komentujcie te moje wypociny ! :) Naprawdę ważne są dla mnie komentarze ! :)
-Chłopie, skąd Ty ją wytrzasnąłeś ? - Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Sergio kładąc mi rękę na ramie.
-Poznaliśmy się w samolocie. - powiedziałem i zacząłem się śmiać sam z siebie, a po chwili dołączył jeszcze Sami.
-Noo. Rzeczywiście fajna nazwa, to jakiś klub w Madrycie w którym jeszcze nie byłem ? - spytał Sergio. W tym momencie Sami i ja spojrzeliśmy na siebie wzrokiem, który mówił coś w stylu "albo on udaje takiego głupiego, albo taki jest"
-Stary, samolot to samolot. Takie latające coś. - odezwał się Angel.
-Aaa, trzeba było od razu mówić. - powiedział Sergio i machnął ręką. Po chwili zaczął mówić dalej.- Czekaj, czekaj... To ona musi znać niemiecki do rozmowy z Tobą, bo Ty przecież nie chcesz, znaczy nie lubisz mówić po hiszpańsku i po angielsku., ale z trenerem musi mówić po hiszpańsku. Ej, to ile ona zna języków? -spytał.
-Niemiecki, hiszpański, angielski i polski.- Gdy zacząłem wymieniać, chłopacy z którymi ćwiczyłem zrobili wielkie oczy. Nawet Sami, który znał ją najdłużej z nich.- Z czego polski zna najlepiej, bo pochodzi z Polski.- dodałem.
-Wow! No to sobie znalazłeś dziewczynę! Mhm, pasujecie do siebie. Tak ogólnie to jak ma na imię?- spytał Sergio.
-Ellie. Ej, mam nadzieję, że zasada o tym, że nie rozmawiamy z dziennikarzami o życiu prywatnym swoich kumpli z klubu nadal obowiązuje nie ?- spytałem. W klubie mamy pewną zasadę, jeżeli jakikolwiek dziennikarz spyta któregoś z nas o życie prywatne drugiego piłkarza nic nie mówimy, nie wypowiadamy się na temat kogoś innego.
-Spoko, rozumiemy, że nie chcecie być tematem numer jeden w gazetach itp.- odparli chłopacy. Zauważyłem, że trener idzie w naszą stronę. Uśmiechał się, Ellie siedząca na miejscu trenera również się uśmiechała. Nie wiedziałem o co chodzi. Może któryś z chłopaków coś wiedział, dlaczego do nas zmierza gdy rozgrzewka jeszcze trwa. Zawsze czekał do końca rozgrzewki. Chciałem się spytać któregoś z nich, ale trener stał już przy naszej grupce, miałem się odezwać, lecz Angel mnie wyprzedził.
-O co chodzi, trenerze?
_________________________________
Uff, w końcu skończyłam ten rozdział. Chyba trochę długi wyszedł . Komentujcie te moje wypociny ! :) Naprawdę ważne są dla mnie komentarze ! :)
Ej. Podoba mi sie. + chce nastepny. <3
OdpowiedzUsuńKszyyyt xD
OdpowiedzUsuńWidzę, że wprowadziłaś moją ulubiona postać ^^
Czekam na dalsze ich przygody i na więcej mądrości życiowych xD
(wiesz o co mi chodzi^^) :P
Świetne, świetne, świetne *_* Dzięki Tobie mam co czytać .. ;D
OdpowiedzUsuńBoshe, Boshe, Boshe! DOBREE! <3 ; **
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajne, jestem ciekawa co wydarzy się dalej.
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach?
@fan_polish