czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział czwarty : Nieszczęście.


Miesiąc później

- Halo? - spytałam, gdy odebrałam telefon. Wyświetlił mi się obcy numer, więc byłam ciekawa kto dzwoni. 
- Ellie? - Głos drugiej osoby zanosił się płaczem i niedowierzaniem. W pierwszej chwili nie wiedziałam kto dzwoni. Jednak się domyśliłam.
- Tak, mamo ... Czemu płaczesz ?- spytałam. Nie odezwałam się do niej od dnia w którym przyjechałam do Madrytu. Nie chciałam rozmawiać z rodzicami. Jednak byłam trochę wściekła, że mnie tu wysłali. Tylko dlaczego dzwoniła z obcego numeru ?
- Chciałam Ci po prostu przypomnieć o pogrzebie. - odpowiedziała, szlochając do telefonu. 
- Co ?! Jakim pogrzebie ? - spytałam z niedowierzaniem. O czym ona mówiła ?!
- Jak to ... nic Ci nie powiedział ?
- Nie. Mamo, o kogo pogrzebie Ty mówisz ?! - krzyknęłam.
- Tata ... On zmarł . - odpowiedziała, prawie szeptem. W tym momencie cały świat mi się zawalił. Łzy napłynęły mi do oczu i rozłączyłam się. Byłam w szoku. 
- Ale ... ale jak to możliwe ? - pytałam samą siebie . Nie mogłam powstrzymać płaczu. Usiadłam na kanapie w salonie. Siedziałam cała zapłakana i czekałam aż wróci on do domu. Jak żył tata to razem z mamą przysyłali mi pieniądze. Już wtedy ledwo mi wystarczało, ponieważ była to mała sumka. Dlatego wspólnie z nim podjęłam taką decyzje, że zamieszkamy razem w jego mieszkaniu. A teraz ? Mama w ciąży, została sama. Pewnie przestanie mi wysyłać jakiekolwiek pieniądze.
- Co ja teraz zrobię? Przecież skończyły się wakacje i zaczęłam kolejny rok studiów, więc nie mam czasu na pracę. - myślałam. Nawet nie chciało mi się wstać, żeby pójść po chusteczki. Teraz najbardziej pragnęłam, aby on wrócił już do domu, żeby mnie przytulił i powiedział, że będzie dobrze. 
Po kilku minutach wstałam i zaczęłam szukać telefonu. Nie wiedziałam gdzie nim cisnęłam, gdy się rozłączyłam po rozmowie z mamą. W końcu go znalazłam. Nie wiem jakim cudem znalazł się obok drzwi wejściowych do mieszkania, przecież rozmawiałam w samym środku salonu. Podeszłam i podniosłam telefon. Od razu do niego zadzwoniłam. Nie odbierał. Wróciłam na kanapę, włączyłam telewizor i próbowałam przestać płakać. 

Drzwi zaczęły się powoli otwierać, ktoś wchodził do mieszkania. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, nad telewizorem. Była 12:15 . Obejrzałam się w stronę drzwi, aby upewnić się że to on. 
- Cześć, wróciłem. - powiedział. Nie miałam ochoty mu odpowiadać. Ciekawa byłam skąd on wiedział o pogrzebie jako pierwszy i na dodatek od mojej mamy. Nie chciałam, aby widział mnie w takim stanie. Oczy miałam prawie całe czerwone, tak samo nos od smarkania. Wyłączyłam telewizor i szybko wstałam po czym weszłam do sypialni, a z niej do łazienki. 
- Oby się nie domyślił, że płakałam. - pomyślałam. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam 20-letnią dziewczynę, która właśnie się dowiedziała, że straciła ojca. Znów kilka łez spłynęło mi po policzku. Dopiero po kilku minutach zauważyłam, że chłopak przygląda mi się stojąc w progu. Nie chciałam patrzeć mu w oczy, nie chciałam by mnie taką widział. Spuściłam głowę w dół. Podszedł do mnie, wziął moją twarz w swoje dłonie i  wytarł łzy na mojej twarzy. Patrzył w moje oczy, a ja w jego. W tym momencie przypomniałam sobie jak się poznaliśmy, patrzył na mnie tak samo jak teraz. 

Było późno. Siedzieliśmy na łóżku. Byłam oparta o niego. Wtedy, gdy przyszedł za mną do łazienki domyślił się, że już wiem co się stało. Gdy był przy mnie, gdy czułam go, potrafiłam się opanować i przestać płakać. Trzymał mnie mocno w objęciach.
- Proszę, powiedz mi skąd się o tym dowiedziałeś... - powiedziałam. Chłopak zaczął pocierać swoje czoło.
- Ehh . Byłaś wtedy na zajęciach, zostawiłaś telefon w domu. Gdy zadzwoniła Twoja komórka, zobaczyłem, ze dzwoni Twoja matka więc odebrałem. Powiedziała, że miał wypadek i że leży w szpitalu. Był w ciężkim stanie, a lekarze nie dawali mu już szansy . - mówił, ale ja mu przerwałam.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś ? - spytałam łamiącym głosem. Znów poczułam jak łzy napływają mi do oczu. 
- Miałaś tyle spraw na głowie. To było wtedy co podjęliśmy decyzje, że zamieszkasz ze mną. - powiedział.
- Przepraszam ... - powiedziałam, po czym rozpłakałam się. Zakryłam twarz dłońmi. 
- Ell, nie płacz. To moja wina, że dowiedziałaś się tego w taki sposób. Chciałem Ci powiedzieć, tylko nie wiedziałem jak. - mówił. Zabrał moje ręce z twarzy i pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pocałunek. 
- A kiedy ten pogrzeb ? - spytałam. 
- Za dwa dni. Kupiłem Ci już bilet na samolot do Polski. - odparł . Zauważyłam, że posmutniał i spojrzał się w stronę okna.
- Pojechałbyś ze mną ? - Chciałam, żeby tam był. Żeby był przy mnie.
- Jeśli tego chcesz, to tak. - powiedział oschle. 
- Dlaczego miałabym jechać bez Ciebie ? - spytałam. Dotknęłam jego policzka, a on spojrzał się na mnie i swoją dłonią przykrył moją. 
- Myślałem, że skoro nie powiedziałem Ci prawdy to ... 
- To nie myśl ! Jesteś dla mnie najważniejszy. Teraz Ciebie najbardziej potrzebuję . Straciłam już jedną osobę, nie chce stracić następnej. - powiedziałam to prawie szeptem. Milczeliśmy przez chwilę. On przerwał ciszę.
- Kocham Cię. - powiedział całkiem poważnie . Nigdy nie wierzyłam, że ktoś wypowie do mnie te słowa. Tylko czy mówił to szczerze i naprawdę, czy po prostu bawił się moimi uczuciami ? - Nigdy nie kochałem nikogo, tak jak kocham Ciebie. - dodał . Przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy się całować. Na chwilę oderwałam się od niego . 
- Też Cię kocham, Mesut. - szepnęłam. Wyglądało to tak jakbym bała się, że ktoś niepotrzebny to usłyszy.-I mówię te słowa pierwszy raz do kogokolwiek. - dodałam.
- A więc, zgaduję, że mam zaszczyt być tym pierwszym chłopakiem . - odparł i posłał mi taki "ciepły" uśmiech.
- Tak ... - odpowiedziałam. Nie powiem, trochę się zawstydziłam. 
- To może teraz ja się do czegoś przyznam. Jesteśmy razem od dwóch tygodni i na początku jak byliśmy razem, to bałem się Ci powiedzieć co tak naprawdę czuję. Nie wiedziałem, czy czujesz to samo do mnie. 
- No, ale teraz już wiesz. - odparłam,a piłkarz objął mnie mocniej i całował coraz namiętniej . Po chwili zorientowałam się, że byliśmy prawie nadzy w łóżku. W końcu Mesut się odezwał.
- Jesteś pewna, że tego chcesz ? - spytał. Skoro jest moim pierwszym chłopakiem to wiedział, że będzie to mój pierwszy raz. Nie zwlekałam z odpowiedzią. Kiwnęłam głową i posłałam mu uśmiech. Wiedziałam, że on jest tym jedynym...
_____________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Czytasz=Zostaw komentarz, czytam wszystkie komentarze więc oby było ich jak najwięcej ! :) Piszcie, czego oczekujecie w następnych rozdziałach!

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział trzeci : Przypadek ?



Mesut

- W co ja mam się ubrać ? - powiedziałem sam do siebie . W końcu za kilkanaście minut będzie tu Ell, a przed nią muszę się lepiej zaprezentować skoro poprosiła mnie, abym jej miał pokazać okolice, a właściwie to tylko sklep, ale zawsze coś . W końcu znamy się kilka godzin .
- Nie myśl jak baba ! Od strojenia się są dziewczyny ! A w końcu Ty jesteś facetem, Mesut ! - to mówił mi głos w mojej głowie . Tak, jestem facetem. Nie wiem czemu tak się zachowuję... Czy można kogoś pokochać w przeciągu kilku godzin ?
Ubrałem dżinsy, jakąś koszulkę i obowiązkowo zegarek. W Madrycie jest zawsze ciepło. Chociaż zdarzają się takie dni gdy pada deszcz.
- A więc, jestem gotowy . - powiedziałem, patrząc na swoje odbicie w lustrze. - W sumie ... to mam serio ciemne, nie mówiąc już, że duże oczy. - dodałem i zacząłem się śmiać ze swojej samooceny. Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Zbliżyłem się i otworzyłem drzwi. Ujrzałem stojącą Ellie, ubraną w niebieską bluzkę i dżinsy. Dopiero teraz zauważyłem jak jej ładnie w niebieskim kolorze, a przecież była ubrana w tą samą bluzkę w samolocie . Spojrzałem jej w oczy, miała je takie ładne i również niebieskie. 
- To co, gotowa ?- spytałem .
- Jasne, mam nadzieję, że mnie nigdzie nie zgubisz po drodze. - powiedziała i zaczęliśmy się śmiać. - Mes, mógłbyś wziąć parasolkę. Zachmurzyło się, a ja nie zabrałam parasolki ze sobą z Polski. - dodała.
- Spoko. I nie, nie zgubię Cię . A tak ogólnie to ładnie Ci w niebieskim. -  Zauważyłem, że Ell się zarumieniła.
- Dziękuję. - odpowiedziała i nieśmiało się uśmiechnęła. Serio, słodko to wyglądało. 

Byliśmy w drodze do domu. Wracaliśmy ze sklepu w którym można kupić różne dodatki do mieszkania, typu ramki na zdjęcia, jakieś firanki i takie duperele. Ellie kupiła parę drobiazgów. Z nią rozmawiało mi się naprawdę bardzo dobrze. Ciągle mieliśmy o czym mówić. Przynajmniej oboje od dziś wiemy, że zakupy nie są naszą mocną stroną. A dlaczego ? Odpowiedź jest prosta. Ell podobał się kolor jednej ramki na zdjęcie, mi nie podobał się jej kształt i tak dalej. Hmm... chyba liczyła się z moim zdaniem, skoro pytała się mnie czy to jest ładne, czy nie.
- O kurcze, zapomniałam ! Mesut, masz jeszcze chwilę żeby zaprowadzić mnie do jakiegoś sklepu spożywczego ? Wiesz, muszę zrobić jakieś zakupy, aby zapełnić lodówkę. - spytała. Miałem przygotowane dwie wersje odpowiedzi. Pierwsza brzmiała tak, " mam wolne, więc chodźmy. To niedaleko . " a druga " dla Ciebie, zawszę znajdę czas " . Jednak zdecydowałem się na pierwszą odpowiedź, ta druga byłaby chyba mniej odpowiednia.

Ellie

 Przechodziliśmy między regałami. Mesut dotrzymywał mi kroku pchając wózek sklepowy. Na zewnątrz budynek wydawał się mały, ale w środku było tyle różnych produktów. Nie mogłam się zdecydować, aby coś kupić. 
- Jeny, tu jest pełno rzeczy których nie ma w Polsce ! - powiedziałam. - Hmm ... co to jest ? - spytałam, wskazując na jakąś dziwną kiełbasę. Nie no, podziwiam kiełbasę. Super. Po chwili zrozumiałam, że zachowuję się jakby w Polsce nie mieli kiełbasy. Oczywiście, że mieli, ale nie taką dziwnie wyglądającą. 
- To taka tradycyjna hiszpańska kiełbasa wieprzowa z czerwoną papryką w składnie. "El chorizo" Naprawdę dobra. - odpowiedział Mesut. 
- To co, kupić ją ?
- Nie wiem. Ty kupujesz, więc Ty decydujesz. - odpowiedział, po czym zaczął się śmiać.
- Racja, lepiej poszukam czegoś co jest bardziej potrzebne. - Szliśmy obok półek, gdy nagle ...
- Mesut, co jest ? - spytałam widząc minę piłkarza. 
- Emm ... moja była dziewczyna tu jest. Nie wiem jakim cudem tu się znalazła. Ona nie może mnie zobaczyć, bo odwali jakieś przedstawienie na temat, że muszę do niej wrócić. - powiedział.
- No to co teraz zrobisz ? - spytałam. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Nigdy nie zdarzyła mi się taka sytuacja... może dlatego że nigdy nie miałam chłopaka.Tak, jestem chodzącym dziwadłem . 
- Hmm ... mam plan, ale Ty byś musiała w nim uczestniczyć. - powiedział, po czym się wyszczerzył i na światło dzienne wyszły jego zęby. Miał taki ciepły uśmiech, a jak dodatkowo był zawstydzony to już w ogóle był taki kochany. 
- No dobra. Niech Ci będzie ... - odpowiedziałam. Dlaczego się zgodziłam, skoro znam go dopiero pół dnia? 
- Chodź... zobaczymy czy w ogóle nas zauważy. 
- "Nas" ? - spytałam zdziwiona. O co mu chodziło ?
- Zgodziłaś się udawać moją dziewczynę. - powiedział i znów bosko się uśmiechnął do mnie. Ahh, gdybym mogła widywać go tak codziennie rano i wtedy by się tak uśmiechał tylko dla mnie ... Po chwili ocknęłam się z moich myśli .
- Dziewczynę ?! - krzyknęłam. Nie zauważyłam nawet gdy Mesut złapał mnie za rękę, a już byliśmy w pobliżu jego byłej. Oo, dość głośno musiałam krzyknąć bo dziewczyna odwróciła się w naszą stronę i zmierzyła mnie wzrokiem. Gdy tak mnie mierzyła wzrokiem, wyglądała jak jakiś potwór, który tylko czeka aby móc rzucić się swoją ofiarę i ją zabić. I tak, tą "ofiarą" byłam dla niej ja. Widać było, że jest zazdrosna. Zaczęła iść w naszą stronę.
- Przepraszam, że tak krzyknęłam... Chyba nas przez to zauważyła. - szepnęłam. 
- Nie ma sprawy, a teraz udawajmy że jesteśmy szczęśliwa parą. - szepnął mi na ucho i posłał mi "niegrzeczny" uśmieszek. 
- Cześć, Mesut . Eee ... dawno się nie widzieliśmy. - powiedziała jego była i patrzyła się na mnie tym swoim wrednym wzrokiem. Piłkarz chyba to zauważył i od razu zareagował.
- Ellie, to moja była dziewczyna - Rose. 
- Cześć. - powiedziałam niepewnie i trochę zawstydzona tą całą sytuacją. Przyznam, że nawet podobało mi się jak trzymał moją dłoń w swojej.
- Rose, to moja dziewczyna - Ellie. 

Wracaliśmy ze sklepu, gdy zaczęło padać . Niestety parasolka się zepsuła, więc szliśmy w deszczu. Wystarczyło kilka minut, a już byliśmy cali mokrzy . 
- Dobrze, że się nie maluję bo cały makijaż by się rozmazał, a ja bym wyglądała jak jakieś zombie. - pomyślałam. Rozmawiałam z Mesem na temat mojego kierunku studiów. Podczas drogi do domu, co jakiś czas wracałam myślami do sytuacji w sklepie ... To całe udawanie, że jesteśmy parą udało się. Rose, dała mu spokój.
- Dzięki, że mi pomogłaś. - powiedział.
- Nie ma za co. Uznajmy, że mój udział w Twoim planie był podziękowaniem za to, że zgodziłeś poświęcić resztę dnia na zakupy ze mną. - odparłam.
- No wiesz ... kobietom się nie odmawia. - powiedział i zaczęliśmy się oboje śmiać. - A szczególnie takim jak Ty. - dodał. Ohh, poczułam,, że się rumienię... Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Mhm, pierwszy w życiu komplement, który dostałam od piłkarza !

Podczas drogi do domu, cały czas padało ... Byliśmy cali mokrzy. Staliśmy przed moimi drzwiami do mieszkania. Mesut trzymał wszystkie torby z zakupami, a ja szukałam klucza od mieszkania w swojej torebce.
- Chyba mam problem ... nie mogę znaleźć klucza. - powiedziałam. Zdenerwowałam się bo był to mój pierwszy dzień w Madrycie i już zgubiłam gdzieś klucz. Wysypałam całą zawartość torebki na ziemie. Miałam nadzieje, że nikt nie będzie wchodził ani schodził z góry bo mógłby się doczepić o ten bałagan na schodach.
- Gdzie on jest ?! - mówiłam sama do siebie.
- Spokojnie, jeśli się nie znajdzie to coś wymyślimy. - odparł Mes.
- Mój pierwszy dzień w Madrycie i już coś nabroiłam ... No nie ma go . Co ja mam teraz zrobić ?! - spytałam.
- Pozbierajmy te rzeczy z podłogi i pójdziesz za mną. - powiedział. O co mu chodziło z tym "pójdziesz za mną" ? Dokąd miałam z nim iść ? Do mieszkania ?! No w sumie ... kusząca propozycja. O matko, o czym ja myślę !

Chwilę później byliśmy już w jego mieszkaniu. Była 20 godzina. Mes, powiedział, że rano mam zadzwonić do właściciela budynku i poprosić o jeszcze jedną parę kluczy.
- Mniejsza z tym co będzie rano, ale co ja mam teraz zrobić ? - spytałam, trochę wkurzona na samą siebie.
- No jak to co, zostaniesz tutaj. Przecież nie będziesz spać na ulicy. - odparł.
- Ale jak ... u Ciebie ? Przecież Ty mnie nie znasz. - byłam zdziwiona jego zachowaniem. Znaliśmy się jeden dzień, nawet nie bo kilka godzin i już mnie przyjmował pod swój dach .
-  Masz dwie opcje. Zostać u mnie lub gdzieś się szlajać w nocy po ulicach... Co wybierasz ? - spytał. No dobra, musiałam się zgodzić.
- Ehh, nie mam wyjścia. Dobrze, zostanę u Ciebie. - odpowiedziałam.
- Chodź, pokażę Ci sypialnie. Będziesz spała w moim pokoju, a ja na kanapie. - Weszliśmy do sypialni, w której znajdowało się niezbyt duże łóżko, a naprzeciwko duża, biała szafa. Nad łóżkiem wisiał piękny obraz, który przedstawiał stadion w Madrycie. Tak, ten stadion na którym grał Real Madryt. Wpatrywałam się w niego już dłuższą chwilę, aż nagle odezwał się Mesut, stojący w progu. Chłopak bacznie mi się przyglądał, pewnie miał ubaw z mojego przemokniętego stroju.
- Widzę, że podoba Ci się stadion.
- Tak, jest niesamowity. Przynajmniej tak wygląda na tym obrazie. - odpowiedziałam. Piłkarz podszedł bliżej mnie.
-  Jak chcesz, to mogę Cię kiedyś zabrać ze sobą na trening. - powiedział i spojrzał się na mnie. Stał tak blisko, że nasze ramiona prawie się dotykały.
- Naprawdę ? - spytałam. Czy on to mówił na poważnie, czy żartował sobie ze mnie ?!
- Tak, jeśli chcesz . - odparł uśmiechając się.
- Dziękuję ! - powiedziałam i natychmiast go przytuliłam. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę !
- Nie ma za co, to nic wielkiego . - uśmiechnął się. - A teraz mam do Ciebie pytanie...
- No słucham . - powiedziałam. Byłam taka szczęśliwa, że chce zabrać mnie na trening.
- Czy jakbym dał Ci koszulkę Realu z moim numerem to nosiłabyś ją ? - spytał. Wyglądał na speszonego, a przecież dla mnie to było takie słodkie !
- Jasne ! - odparłam i posłałam mu uśmiech . Podał mi koszulkę z numerem "10". Trochę duża ta koszulka, ale to mnie nie obchodziło.
- To skoczę do łazienki i zaraz ją założę . - oznajmiłam . Wyszłam z sypialni i poszłam prosto do łazienki. Najpierw postanowiłam zająć się włosami. Były całe mokre, więc potrząsałam nimi trochę i wyglądały trochę lepiej. Zdjęłam spodnie i położyłam na lekko rozgrzany kaloryfer, aby trochę wyschły, żeby móc je z powrotem założyć. Przecież nie pożyczę od Mesuta spodni... Zdjęłam również bluzkę i naciągnęłam na siebie koszulkę, którą dostałam od nowo poznanego kolegi. Gdy spodnie wydawały się mniej mokre, postanowiłam je założyć. Nareszcie wyszłam z łazienki. Mes był w kuchni. Powędrowałam do salonu i usiadłam na kanapie. Z salonu widać kuchnię, przynajmniej jej część.
- Jesteś głodna ? - spytał, będąc w kuchni.
- Nie, tylko gdybyś miał coś do picia ... - odpowiedziałam. Tyle godzin nic nie jadłam i nadal nie jestem głodna! Normalnie to bym zjadła wszystko co bym miała pod ręką.
- Spoko, a co chcesz ?
- A masz coś mocniejszego ?
- Hmm ... Może być to ? - spytał wskazując na butelkę z winem . - Nie mam nic mocniejszego, ze względu na trenera. Musimy mieć bardzo dobrą formę i mamy trzymać się diety. - dodał. W odpowiedzi, kiwnęłam głową. Chwilę później, piłkarz siedział już obok mnie i piliśmy wino.
- Naprawdę nie wiem jak Ci dziękować ... - powiedziałam.
- Nie musisz. - odparł, patrząc mi w oczy.
- Muszę ! Gdyby nie Ty, to nie wiem jak bym się odnalazła tutaj. No i jeszcze teraz mnie przygarnąłeś ...
- Kiedy indziej mi się odwdzięczysz . - odparł . Dużo rozmawialiśmy, czas fajnie nam minął . Było grubo po 23. Poczułam, że dopadło mnie zmęczenie. Powiedziałam, że lepiej już pójdę spać. Na to Mesut odpowiedział, że da mi swoją koszulę do spania. W tym momencie, mój dług znów się zwiększył. Nie wiedziałam jak mu mam podziękować za to wszystko. Przebrałam się w tą koszulę i zamknęłam się w sypialni, a piłkarz próbował zasnąć na kanapie w salonie. Gdy leżałam w łóżku, stwierdziłam, że jest bardzo wygodne. Miałam wyrzuty sumienia, że Niemiec musi spać na tej kanapie...
- No nie, nie pozwolę mu aby tam spał. To nie fair. On zrobił tyle dobrego dla mnie i ma spać na kanapie? -pomyślałam. Wstałam z łóżka i poszłam do salonu. Po cichu doszłam do kanapy. Trzeba było go jakoś obudzić...
- Mesut... Śpisz ? - spytałam szeptem. Miałam cichą nadzieje, że nie spał.
- Nie, nie mogę zasnąć. - odparł i uśmiechnął się widząc mnie pół nagą w jego koszuli. - No, nawet ładnie Ci w mojej koszuli. - dodał po czym zaczął się śmiać.
- Przyszłam bo mam wyrzuty sumienia, że musisz spać na kanapie... - powiedziałam. Nie wiedziałam, jak to powiedzieć, żeby spał ze mną.
- Nie jest tak źle, ale co w związku z tym ? - spytał.
- Hmm ... wolę abyś spał ze mną, niż żebyś na treningu nie mógł ćwiczyć jak Cię będzie wszystko bolało od spania tutaj. - Uff, w końcu to powiedziałam. Czułam jak pliczki mi się czerwienią, na szczęście było ciemno i nic nie było widać.
- Skoro, tak się o mnie martwisz to nie mam wyjścia. - powiedział i wyszczerzył się. - Idź już, zaraz przyjdę.- dodał, a ja poszłam do sypialni. Zaraz za mną wszedł Mesut z nagą klatką piersiową.
- Fajnie by było się do niego teraz przytulić... - pomyślałam.

Przebudziłam się w nocy, otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. Była 4 rano. Nagle coś sobie uświadomiłam...
- O matko ! Jak to się stało, że śpię przytulona do niego, a dokładnie do jego klatki piersiowej?- pomyślałam. No ale, sama tego chciałam. Tylko jak to się stało ? Ahh, już nie ważne. Trzeba cieszyć się chwilą ! Chłopak wyglądał słodko jak spał. Uśmiechnęłam się sama do siebie, w końcu nie każda dziewczyna ma tyle szczęścia. A ja chyba znalazłam swoje szczęście na ziemi ... Po kilku minutach, znów zasnęłam.

Rano, czyli o 10 godzinie leżałam sama w łóżku. Zastanawiałam się gdzie może podziewać się piłkarz? Powoli wstałam i wyszłam z sypialni. W salonie też go nie było, ale na stoliku leżała mała karteczka, a obok niej znajdował się talerz ze śniadaniem . Podeszłam, wzięłam i przeczytałam kartkę.
"Musiałem iść na trening. Zrobiłem Ci śniadanie, smacznego . :) M."
- Ooo, jakie to kochane. - pomyślałam. Byłam taka szczęśliwa, że go poznałam. Usiadłam i spokojnie zjadłam śniadanie. Pozmywałam, założyłam koszulkę Realu Madryt i dżinsy. Tak jak radził mi Mesut, zadzwoniłam do właściciela domu i poprosiłam o dodatkowy klucz. Powiedziałam, że będę czekać na klatce schodowej. Głupio by było gdyby zobaczył mnie w mieszkaniu Mesa ... Mógłby sobie coś jeszcze pomyśleć.

Godzinę później już otwierałam drzwi do mojego mieszkania. Oczywiście zabrałam wszystkie wczorajsze zakupy od Mesuta z domu. Gdy weszłam do domu od razu rozpakowałam torby z zakupami. Wszystko ładnie poukładałam i tak jakoś mieszkanie zrobiło się bardziej przyjemne. Zrobiłam sobie herbatę, usiadłam na miękkiej sofie w salonie i włączyłam laptopa. Weszłam na swoje konto na facebook'u i z ciekawości zajrzałam na profil piłkarza. Oo, był nowy wpis z wczoraj.
- Ciekawe co napisał. - powiedziałam sama do siebie.
"Dzień jak najbardziej udany. Wspaniały lot samolotem do Madrytu z tą osobą - nigdy tej osoby nie zapomnę"
- Czy mu chodziło mnie ? - zadawałam sobie to pytanie. Wylogowałam się i wyłączyłam laptopa. Siedziałam w ciszy i myślałam o tym co się działo wczoraj ... Myślałam o nim ...

_________________________________________
W końcu, coś zaczyna się dziać. Rozdział wyszedł mniej więcej jak chciałam. Mam nadzieję , że Wam się spodoba. Liczę na komentarze ! <3 P.S. Wesołych świąt ! 

wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział drugi : Nowi przyjaciele.

*

Siedzieliśmy obok siebie już dobre kilkanaście minut . Wymieniliśmy kilka zdań . Jedno pytanie zżerało mnie od początku gdy go zobaczyłam. Dlaczego wydaje mi się że gdzieś go już widziałam ? No nie, nie wytrzymam i muszę go o to spytać.
-Kurcze ... wydaje mi się że gdzieś już Ciebie widziałam, tylko nie mogę skojarzyć gdzie ... - powiedziałam, a Niemiec się delikatnie uśmiechnął sam do siebie . W tym momencie poczułam jak policzki mi się rumienią, bo on chyba zauważył że od początku mu się przyglądam . A czemu miałam wrażenie że mu się to podoba ? Emm, nie wiem . Od razu żałowałam moich słów i dalej czytałam jakąś sportową gazetę .
- A co czytasz ? - spytał . Po co mu wiedzieć co czytam ?!
- Gazetę sportową. Ej, nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Nie pytałaś.
W sumie racja, to nie wyglądało na pytanie, raczej jakbym mówiła sama do siebie...
- Ok,  a więc teraz zapytam . Dlaczego wydaje mi się jakbym już Cię gdzieś widziała ? - spytałam. Teraz to było pytanie i musiał odpowiedzieć ! Ciekawe co odpowie ... a może to moja wyobraźnia czy coś ?
Cały czas bacznie mu się przyglądałam trzymając w rękach gazetę.
- Po co Ci gazeta ?
No nie, po co mi ją zabrał ? Już miałam ochotę mu ją wyrwać, ale on zaczął przewracać stronami jakby znał na pamięć całą treść tej gazety . W końcu zatrzymał się na jednej stronie i oddał mi ją , mówiąc że mam to zobaczyć .
- Ale ... - kurcze, jak ja mogłam go nie poznać . Najpierw nie wierzyłam że to możliwe, ale spojrzałam na zdjęcie obok artykułu i od razu byłam pewna .
- Przepraszam , zapomniałem się przedstawić . Mesut Özil jestem .- powiedział, wyciągając dłoń w moją stronę z lekkim speszeniem, które w jego wykonaniu było serio słodkie .
- Ja też przepraszam że Cię nie poznałam i się nie przedstawiłam ... Ellie  Persiv. - również wyciągnęłam dłoń. - Naprawdę przepraszam że Cię nie poznałam od razu - dodałam po czym się nieśmiało się uśmiechnęłam. Było mi głupio, że tak przystojnego piłkarza z Realu Madryt nie poznałam ... jak byłam młodsza to przyznam że mi się podobał.
- Jak ja mogłam go nie poznać ?! Oby nie pomyślał że jestem blondynką . - myślałam.
- Nie ma sprawy, nie przepadam za pozowaniem do zdjęć i udzielaniem wywiadów do telewizji czy gazet. - odpowiedział. - A Ty, interesujesz się sportem ?
- Tak, ale nie jestem żadnym specem od piłki. - Już chciałam dodać " a ty ?" ale ugryzłam się w język. Przecież on jest piłkarzem, to jak może nie interesować się piłką ? Gdybym zadała to pytanie to wyszłabym na jeszcze większą blondynkę ... Jaka ja jestem głupia .
- Ulubiony klub ?
Co ja miałam odpowiedzieć ? Od dzieciństwa kochałam Real Madryt, ale jakbym mu odpowiedziała z takim podekscytowaniem to zapewne by myślał że mu się podlizuje czy coś w tym stylu . Postanowiłam się opanować i powiedzieć prawdę .
- Real Madryt ... - posłałam mu nieśmiały uśmiech i czułam jak się rumienię, znów.
- Oo, a ulubiony zawodnik ? - Przy tym pytaniu znów się uśmiechnął, kurcze czy on chciał abym się w nim zakochała czy coś ? Mimo, że znałam go tak naprawdę od chyba godziny to uwielbiałam jak się uśmiechał .
Przyznam że nie spodziewałam się tego pytania. Ohh, głos w mojej głowie krzyczał " Ty, Ty, Ty! " . Jak widać, moja wyobraźnia nadal go "wielbiła". Co miałam odpowiedzieć ? Kurcze, znów musiałam trochę pogłówkować na odpowiedzią.
- Hmm ... staram się nikogo nie wyróżniać. W końcu wszyscy tworzą drużynę, nawet Ci którzy nie grają w podstawowym składzie. - skłamałam . Uff, jakoś sobie poradziłam . Dlaczego ja się tak denerwuje ? Zauważyłam , że Mesut trochę posmutniał . Tak mi się wydawało ... Czy posmutniał od mojej odpowiedzi ? Może liczył, że to on jest moim ulubieńcem ?
- Ehh, dlaczego nie powiedziałam mu prawdy, że to go uwielbiam i jeszcze paru innych ?! - myślałam.
- Dobra, może mam kilku ulubionych zawodników z Realu . - odparłam. Chciałam mu poprawić humor i posłałam mu taki delikatny , "niegrzeczny" uśmieszek .
- Powiesz jakich ? - spytał, widać było że wie że mu nie powiem i tak tylko droczył się ze mną . W tym momencie doszłam do wniosku że jest bardzo fajny.
- Nie, to tajemnica. No, może kiedyś ...
- A tak ogólnie, dlaczego akurat Madrytu ?
I tak dalej toczyła nam się rozmowa do lądowania . Ja mu opowiedziałam dlaczego akurat Madryt, a on w zamian zaproponował że oprowadzi mnie po mieście .
- Wow, umówiłam się z piłkarzem . Nono ... Nie ! To nie jest randka . Po prostu chciał być miły i tyle. - tłumaczyłam sobie. Moje myśli czasami mnie przerażały ...

Po wyjściu z lotniska, szliśmy obok siebie. Byłam trochę zawstydzona i nie wiedziałam jak się zachować, bo myślałam, że zaczniemy udawać że się nie znamy zaraz po wyjściu z samolotu, a jednak nie . Właściwie to nie wiedziałam gdzie idziemy, szłam za nim . A może powinnam już dawno pójść w moją stronę ? Emm, tylko był mały problem ... Przystanęłam i wyjęłam z kieszeni od spodni karteczkę z nazwą ulicy na której znajduje się to mieszkanie w którym miałam mieszkać .
- Hmm ... gdzie to jest ? - zaczęłam mówić sama do siebie . Wyjęłam mapę i próbowałam odnaleźć nazwę tej ulicy . Bezskutecznie . - No to na pewno nie trafię .
Zauważyłam że mój nowy kolega, podszedł do mnie i poprosił abym podała mu ta kartkę. Wystarczyło tylko kilka sekund, a on już wiedział gdzie to jest .
- Chodź za mną . - powiedział i zaczął iść w kierunku stojącego w pobliżu samochodu , a ja zaraz za nim . Zobaczyłam, że za kierownicą siedzi jakiś chłopak . Moje pierwsze myśli były takie że Mesut chciał mnie gdzieś wywieść czy coś .
- Tak i może od razu zgwałcić i zrobić dzieciaka. - pomyślałam i zaczęłam się uśmiechać sama do siebie . Próbowałam jakoś sprawić żeby mój uśmiech znikł,  na szczęście się udało i żaden z nich nic nie zauważył. Mesut zaczął wkładać swoje walizki do bagażnika, po czym odebrał moje walizki i również je zapakował . Nagle, chłopak siedzący za kierownicą wysiadł z auta i powędrował w naszą stronę do bagażnika .
- O, Mesut . Nie przedstawisz mnie swojej koleżance ? - zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy . Od razu wiedziałam co to za gość . Wow, na żywo wyglądał znacznie lepiej .
- A tak, sorki . - powiedział i zwrócił się w moją stronę . - Ellie, to jest Sami Khedira .
- Miło mi. - odparł i podał dłoń na przywitanie. - A Wy, skąd się znacie ? Jakoś nigdy mi nic nie mówiłeś Mesut o swojej koleżance . - gdy to mówił, zaczął mi się bacznie przyglądać . Dzięki temu, denerwowałam się jeszcze bardziej .
- No tak, poznaliśmy się w samolocie . Chyba nie masz nic przeciwko, żebyśmy pokazali Ell gdzie ma swoje mieszkanie i jak tam dotrzeć ? - odparł, po czym powiedział Samiemu adres pod jakim będę mieszkać, a ten lekko się uśmiechnął .
- Hmm ... znajoma okolica , ale nie martw się jest w porządku . Zresztą Mesut mieszka obok , więc zapewne będzie służył Ci pomocą ... - dodał i spojrzał się na Mesa .
- To co, jedziemy ? - powiedziałam . Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy . Fajnie nam się rozmawiało podczas jazdy. Oni opowiadali o sobie, ponieważ ja nie mam zwyczaju mówienia wszystkiego nowo poznanym osobą.

Nim się obejrzałam to byliśmy na miejscu. Wow, to osiedle robiło wrażenie. Nowoczesne kamienice z kilkoma mieszkaniami . Duże balkony, pełno zieleni . Niedaleko znajdowało się centrum handlowe. Hmm ... coś dla mnie .
- No, ładna okolica. Tylko gdzie jest moje mieszkanie ? - zaczęliśmy się śmiać .
- Tak się składa że w tym samym budynku co moje . - odparł uśmiechnięty Mesut i wyciągnął z bagażnika najpierw moje walizki potem swoje .
- Dobra, to ja już może będę jechał . Do zobaczenia Ellie ! - pokiwał na pożegnanie i odjechał .
- Hmm ... pomógłbyś mi z moimi walizkami ? - zapytałam . Kurcze, były tak ciężkie . Co ja w nich miałam ?! Chyba jakieś ciężarki .
- Jasne, to chodź najpierw do mnie bo mieszkam na niższym piętrze, a później Ci pomogę .
- Spoko . - odparłam .

Jego mieszkanie znajdowało się na 2 piętrze . Weszliśmy do niego i przeżyłam szok . Myślałam, że mieszkanie piłkarza będzie takie zaniedbane z powodu braku czasu na sprzątanie itp. A jednak się myliłam . Ładne, nie za duże mieszkanko . W salonie obowiązkowo duży telewizor i konsola z grami . Kuchnia taka nowoczesna ... Ciekawa byłam, czy moje mieszkanie przypomina odrobinę jego . Nie przyglądałam się dokładniej, bo gdzieś głęboko miałam nadzieję, że jeszcze zobaczę jego cztery kąty . Tylko ciekawe z jakiego powodu się u niego pojawię.
- Dobra , to co . Idziemy do Ciebie ? - spytał i wziął moje walizki .
- Tak.- odparłam po czym wyszliśmy . Dokładnie nad jego mieszkaniem, znajdowało się moje . Otworzyłam drzwi i pierwsze co powiedziałam do "wow!"
- Podoba się ?
- No pewnie ! Zostaw tu walizki, później się rozpakuje . - odpowiedziałam i posłałam mu ciepły uśmiech .
- Okay, jakbym Ci był jeszcze potrzebny to wiesz gdzie mieszkam . Jakbyś czegoś potrzebowała to przyjdź, w końcu tylko mnie i Samiego znasz . - odparł i zaczął się kierować w strone drzwi .
- Czekaj ! - zawołałam . Odwrócił się i spytał :
- Tak ?
- Dziękuję za pomoc i wiesz ... za to że nie pozostawiłeś mnie na pastwę losu na lotnisku . - zbliżyłam się do niego po czym delikatnie go przytuliłam . Bałam się że mnie odepchnie czy coś, ale wydawało mi się że głupio będzie podać mu rękę na pożegnanie biorąc pod uwagę to co zrobił dla mnie . Ku mojemu zdziwieniu nie odepchnął mnie, tylko mocniej przytulił. Jego uścisk był taki bezpieczny i silny. Ohh, chciałabym żeby przytulał mnie tak codziennie. Rano i wieczorem ...  - Oczywiście podziękuj też Samiemu . - szepnęłam mu do ucha . W końcu się od niego odsunęłam, a Mes jeszcze raz powiedział że mam do niego wpaść jakbym czegoś nie wiedziała i zaproponował że da mi swój numer na wszelki wypadek.
- W końcu dał mi swój numer, a ja mu swój ! - cieszyłam się w moich myślach. Po chwili już go nie było. Zostałam sama .
- No tak . Czas zacząć myśleć o urządzeniu się w nowym miejscu . - powiedziałam sama do siebie i obejrzałam jeszcze raz wszystko dookoła .  Kuchnia, była podobna do tej kuchni którą miał Niemiec . Sypialnia była mała, ale za to urocza . Do dokupienia zostały same drobiazgi .
- Jednak dobrze, że tu jestem . - pomyślałam, gdy nagle usłyszałam dźwięk w moim telefonie . O, to był sms . Gdy tylko znalazłam torebkę, odczytałam sms'a .
" Powodzenia w nowym miejscu :) Mesut . " 
- Wow, sms od niego . No nieźle ! - pomyślałam - Co mu odpisać ? Hmm ... - miałam dylemat . Jakbym nie miała ważniejszych rzeczy na głowie . No dobra , coś będę musiała mu odpisać .
" Dzięki, czas zacząć wszystko od nowa ! Znalazłbyś dla mnie trochę czasu ? Muszę kupić parę rzeczy do mieszkania , a nie wiem gdzie mogę dostać takie rzeczy :) Ellie . "
Modliłam się żeby odpisał ! A po chwili, ponownie usłyszałam dźwięk dochodzący z telefonu . Tak, to sms od niego .
" Pewnie ! U mnie za godzinę, ok ? M. "
Nie czekałam z odpowiedzią .
" Jasne, Ell. "

Długo mijała mi ta godzina ... Nie mogłam się doczekać spotkania z piłkarzem . Po wielu chwilach wyczekiwania w końcu nadszedł czas, aby pójść do niego .
____________________________________________
Drugi rozdział wyszedł mi tak średnio . Przynajmniej ja tak sądzę :) Oby Wam się podobało ! Komentujcie skoro jesteście . Kolejne rozdziały będą lepsze !

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział pierwszy : Nowe życie czas zacząć.


*
Wakacje, piękna pogoda. Dziewczyny chodziły w przewiewnych sukienkach.
-Kurcze... dlaczego nie mogę mieć takiej figury jak wszystkie dziewczyny. Ciekawe po kim odziedziczyłam takie "kształty".-myślałam wyglądając przez okno w swoim pokoju. Żal siedzieć w domu, chętnie bym wyszła z przyjaciółmi na basen czy coś, ale czekała mnie rozmowa z rodzicami. Oczywiście nie powiedzieli na jaki temat. Hmm... zrobiłam coś źle? Nie, chyba nie. Od pewnego czasu relacje z rodzicami były trudne. Inaczej nie dało się ich opisać...

Myślałam, że już skończyliśmy i miałam wracać do swojego pokoju po kłótni z rodzicami, gdy nagle usłyszałam słowa ojca.
-Wracaj tu młoda panno! Razem z mamą mamy Ci coś jeszcze do powiedzenia.- Ciekawe jaką jeszcze wiadomość mają mi do przekazania, chyba nic gorszego nie może się stać oprócz tej wiadomości że za kilka miesięcy będę miała rodzeństwo.-pomyślałam i odwróciłam się do nich na pięcie.
-A więc, co takiego chcecie mi jeszcze powiedzieć ?!
-Hmm ... niedługo zaczniesz kolejny rok na uczelni...
-No i co w związku z tym ?- spytałam, przerywając tacie, który z pewnością rozpoczynał kolejną długą i nudną przemowę.
-Zdecydowaliśmy, że następny rok zaczniesz na innej, lepszej uczelni w Madrycie.- powiedział to z takim spokojem.
-Że co ?!- sama nie spodziewałam się że te słowa wypłyną ze mnie z takim tonem. Nie chciałam, aby mama się denerwowała skoro jest w ciąży, ale musieli wiedzieć że nie przyjmę tej wiadomości z wielką radością i że nie będę im za to wdzięczna. W końcu to tutaj mam przyjaciół, rodzinę. A tam będę zdana na siebie.
-Pomyśleliśmy że lepiej będzie jak wyjedziesz na jakiś czas ... -mówiła to patrząc niepewnie to na mnie to na tate, a on delikatnie się uśmiechał jakby liczył że się zgodzę. Aha, już wiem o co im chodzi ...
-Mogliście mi od razu powiedzieć, że skoro spodziewacie się dziecka to nie chcecie mnie w domu!- z tymi słowami, łzy napłynęły mi do oczu.- Bo co? Potrzebny Wam jest mój pokój dla dziecka ?! Pomyśleliście w ogóle jak ja się poczuję?- mówiąc to już nie wytrzymałam i rozkleiłam się całkowicie.
-Nie mów tak, po prostu chcemy abyś miała lepiej i mogła wyjechać do pięknego miasta jakim jest Madryt. Naprawdę, tam będzie Ci lepiej. Poznasz nowych przyjaciół, ukończysz lepsze studia.- mama mówiła to takim czułym głosem, żałowałam że wypowiedziałam tamte słowa, że chcą się mnie pozbyć. Przytuliła mnie i posłała uśmiech mówiący "Ell, będzie dobrze".
-Dobrze, nie mam wyjścia. Kiedy mam tam jechać i gdzie dokładnie?-spytałam zrezygnowana. Gdy moi rodzice sobie coś postanowią to nie ma odwrotu, niestety.
-Samolot jest jutro z rana. Znaleźliśmy małe mieszkanko, w spokojnej i ładnej dzielnicy Madrytu. Chodź, pomogę Ci się spakować żebyś o niczym nie zapomniała.
-Ale ... -już chciałam protestować, lecz się rozmyśliłam.

Tata znalazł jakieś stare walizki i torby do których razem z mamą pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy na pierwsze dni pobytu w Madrycie. Powiedzieli, że resztę przyślą czy coś.
Gdy kończyliśmy pakować moje ubrania, nagle coś sobie przypomniałam ...
-Mamo, a jak ja się tam utrzymam? Znaczy wiesz o co mi chodzi, o pracę i studia. Jak ja to pogodzę ?!
-Spokojnie, Ellie. To my będziemy płacić za rachunki i będziemy przysyłać Ci pieniądze. Oczywiście do czasu gdy skończysz studia. Wtedy znajdziesz sobie pracę i będziesz się sama utrzymywać.
-Hmm ... jesteś pewna, że to się uda?- spytałam mamę, która stała obok i trzymała mnie za ramiona.
-Wierzymy w Ciebie Ell. Ja i tata wychowaliśmy Cię na odpowiedzialną dziewczynę. Dasz radę. A teraz pomóż mi znieść te walizki na dół żeby niczego rano nie zapomnieć!- gdy skończyła mówić mocno mnie przytuliła i zeszłyśmy na dół razem z walizkami.

*
-O matko... to dzisiaj.- pomyślałam, niechętnie wstając z łóżka. Tak, dzisiaj kończyłam życie w Polsce, a zaczynałam w Hiszpanii. Wczoraj poinformowałam moich przyjaciół o decyzji rodziców. Nie byli szczęśliwi. Martyna powiedziała że ją jako pierwszą muszę zaprosić do nowego mieszkanka, a szczególnie muszą ją zaprosić gdy poznam jakiegoś faceta. Taa... akurat tam poznam tego jedynego faceta. Ojj , bo w to uwierzę.       

Ubrałam się w eleganckie, ale zarazem cienkie spodnie i niebieską bluzkę na ramiączkach. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam że w niebieskim mi do twarzy.
-Trzeba będzie przeszukać sklepy w Madrycie, oby mieli coś w kolorze niebieskim.-powiedziałam sama do siebie.

Wszyscy w 3 siedzieliśmy już w samochodzie. Oczywiście samochód prowadził tata. Jak to on twierdził, on prowadzi najlepiej. Rodzicie siedzieli z przodu, ja z tyłu słuchając muzyki. Nie chciałam z nimi rozmawiać na ten temat. W głowie powstawał mi scenariusz pożegnania...

Nawet się nie zorientowałam, a już byliśmy na lotnisku. Tata podał mi walizki, a mama czekała tylko aż będzie mogła się ze mną pożegnać.
- Ellie, uważaj na siebie. Pamiętaj że zawsze możesz na nas liczyć! Masz do nas dzwonić, chyba nie chcesz żebym się denerwowała w ciąży!- gdy to mówiła, ciepły uśmiech nie schodził jej z twarzy. - Masz tu pieniądze na start. Gdy będziesz potrzebowała więcej, nie wahaj się i od razu dzwoń to przelejemy Ci na konto. - podała pieniądze i oddaliła się, a po chwili podszedł do mnie tata. Oczywiście miał na twarzy ten swój delikatny uśmieszek na który poleciała w młodości mama ...
- No to trzymaj się tam i się nie zgub ! - powiedział to i tak jak przystało, przytulił mnie . Tata nie był typem faceta, który okazuje swoje uczucia.
- Dzięki za wszystko.- odwróciłam się i odeszłam. Miałam łzy w oczach. W końcu to było pożegnanie...

W samolocie myślałam o wszystkim. O tym co zostawiam w Polsce, o tym co będzie w Hiszpanii.
- W sumie... to może być nawet fajnie, tam w tym Madrycie.- pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle usłyszałam jak ktoś do mnie mówi .
- Mogę się przysiąść ?
- Jasne. -odpowiedziałam i posłałam mu nieśmiały uśmiech.
Nigdy bym w to nie uwierzyła że w tym momencie całe moje życie się zmieni ...
_____________________________________
A więc, jest to moje pierwsze opowiadanie ;) Mam nadzieję że pierwszy rozdział się spodobał. Oczywiście z każdym następnym rozdziałem wszystko zacznie się rozkręcać ;) Chciałam też dodać że nie za bardzo się znam na tworzeniu wyglądu strony itp. Więc wybaczcie jakby co :D Liczę, że Wam się spodoba ta historia ...