niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział trzeci : Przypadek ?



Mesut

- W co ja mam się ubrać ? - powiedziałem sam do siebie . W końcu za kilkanaście minut będzie tu Ell, a przed nią muszę się lepiej zaprezentować skoro poprosiła mnie, abym jej miał pokazać okolice, a właściwie to tylko sklep, ale zawsze coś . W końcu znamy się kilka godzin .
- Nie myśl jak baba ! Od strojenia się są dziewczyny ! A w końcu Ty jesteś facetem, Mesut ! - to mówił mi głos w mojej głowie . Tak, jestem facetem. Nie wiem czemu tak się zachowuję... Czy można kogoś pokochać w przeciągu kilku godzin ?
Ubrałem dżinsy, jakąś koszulkę i obowiązkowo zegarek. W Madrycie jest zawsze ciepło. Chociaż zdarzają się takie dni gdy pada deszcz.
- A więc, jestem gotowy . - powiedziałem, patrząc na swoje odbicie w lustrze. - W sumie ... to mam serio ciemne, nie mówiąc już, że duże oczy. - dodałem i zacząłem się śmiać ze swojej samooceny. Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Zbliżyłem się i otworzyłem drzwi. Ujrzałem stojącą Ellie, ubraną w niebieską bluzkę i dżinsy. Dopiero teraz zauważyłem jak jej ładnie w niebieskim kolorze, a przecież była ubrana w tą samą bluzkę w samolocie . Spojrzałem jej w oczy, miała je takie ładne i również niebieskie. 
- To co, gotowa ?- spytałem .
- Jasne, mam nadzieję, że mnie nigdzie nie zgubisz po drodze. - powiedziała i zaczęliśmy się śmiać. - Mes, mógłbyś wziąć parasolkę. Zachmurzyło się, a ja nie zabrałam parasolki ze sobą z Polski. - dodała.
- Spoko. I nie, nie zgubię Cię . A tak ogólnie to ładnie Ci w niebieskim. -  Zauważyłem, że Ell się zarumieniła.
- Dziękuję. - odpowiedziała i nieśmiało się uśmiechnęła. Serio, słodko to wyglądało. 

Byliśmy w drodze do domu. Wracaliśmy ze sklepu w którym można kupić różne dodatki do mieszkania, typu ramki na zdjęcia, jakieś firanki i takie duperele. Ellie kupiła parę drobiazgów. Z nią rozmawiało mi się naprawdę bardzo dobrze. Ciągle mieliśmy o czym mówić. Przynajmniej oboje od dziś wiemy, że zakupy nie są naszą mocną stroną. A dlaczego ? Odpowiedź jest prosta. Ell podobał się kolor jednej ramki na zdjęcie, mi nie podobał się jej kształt i tak dalej. Hmm... chyba liczyła się z moim zdaniem, skoro pytała się mnie czy to jest ładne, czy nie.
- O kurcze, zapomniałam ! Mesut, masz jeszcze chwilę żeby zaprowadzić mnie do jakiegoś sklepu spożywczego ? Wiesz, muszę zrobić jakieś zakupy, aby zapełnić lodówkę. - spytała. Miałem przygotowane dwie wersje odpowiedzi. Pierwsza brzmiała tak, " mam wolne, więc chodźmy. To niedaleko . " a druga " dla Ciebie, zawszę znajdę czas " . Jednak zdecydowałem się na pierwszą odpowiedź, ta druga byłaby chyba mniej odpowiednia.

Ellie

 Przechodziliśmy między regałami. Mesut dotrzymywał mi kroku pchając wózek sklepowy. Na zewnątrz budynek wydawał się mały, ale w środku było tyle różnych produktów. Nie mogłam się zdecydować, aby coś kupić. 
- Jeny, tu jest pełno rzeczy których nie ma w Polsce ! - powiedziałam. - Hmm ... co to jest ? - spytałam, wskazując na jakąś dziwną kiełbasę. Nie no, podziwiam kiełbasę. Super. Po chwili zrozumiałam, że zachowuję się jakby w Polsce nie mieli kiełbasy. Oczywiście, że mieli, ale nie taką dziwnie wyglądającą. 
- To taka tradycyjna hiszpańska kiełbasa wieprzowa z czerwoną papryką w składnie. "El chorizo" Naprawdę dobra. - odpowiedział Mesut. 
- To co, kupić ją ?
- Nie wiem. Ty kupujesz, więc Ty decydujesz. - odpowiedział, po czym zaczął się śmiać.
- Racja, lepiej poszukam czegoś co jest bardziej potrzebne. - Szliśmy obok półek, gdy nagle ...
- Mesut, co jest ? - spytałam widząc minę piłkarza. 
- Emm ... moja była dziewczyna tu jest. Nie wiem jakim cudem tu się znalazła. Ona nie może mnie zobaczyć, bo odwali jakieś przedstawienie na temat, że muszę do niej wrócić. - powiedział.
- No to co teraz zrobisz ? - spytałam. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Nigdy nie zdarzyła mi się taka sytuacja... może dlatego że nigdy nie miałam chłopaka.Tak, jestem chodzącym dziwadłem . 
- Hmm ... mam plan, ale Ty byś musiała w nim uczestniczyć. - powiedział, po czym się wyszczerzył i na światło dzienne wyszły jego zęby. Miał taki ciepły uśmiech, a jak dodatkowo był zawstydzony to już w ogóle był taki kochany. 
- No dobra. Niech Ci będzie ... - odpowiedziałam. Dlaczego się zgodziłam, skoro znam go dopiero pół dnia? 
- Chodź... zobaczymy czy w ogóle nas zauważy. 
- "Nas" ? - spytałam zdziwiona. O co mu chodziło ?
- Zgodziłaś się udawać moją dziewczynę. - powiedział i znów bosko się uśmiechnął do mnie. Ahh, gdybym mogła widywać go tak codziennie rano i wtedy by się tak uśmiechał tylko dla mnie ... Po chwili ocknęłam się z moich myśli .
- Dziewczynę ?! - krzyknęłam. Nie zauważyłam nawet gdy Mesut złapał mnie za rękę, a już byliśmy w pobliżu jego byłej. Oo, dość głośno musiałam krzyknąć bo dziewczyna odwróciła się w naszą stronę i zmierzyła mnie wzrokiem. Gdy tak mnie mierzyła wzrokiem, wyglądała jak jakiś potwór, który tylko czeka aby móc rzucić się swoją ofiarę i ją zabić. I tak, tą "ofiarą" byłam dla niej ja. Widać było, że jest zazdrosna. Zaczęła iść w naszą stronę.
- Przepraszam, że tak krzyknęłam... Chyba nas przez to zauważyła. - szepnęłam. 
- Nie ma sprawy, a teraz udawajmy że jesteśmy szczęśliwa parą. - szepnął mi na ucho i posłał mi "niegrzeczny" uśmieszek. 
- Cześć, Mesut . Eee ... dawno się nie widzieliśmy. - powiedziała jego była i patrzyła się na mnie tym swoim wrednym wzrokiem. Piłkarz chyba to zauważył i od razu zareagował.
- Ellie, to moja była dziewczyna - Rose. 
- Cześć. - powiedziałam niepewnie i trochę zawstydzona tą całą sytuacją. Przyznam, że nawet podobało mi się jak trzymał moją dłoń w swojej.
- Rose, to moja dziewczyna - Ellie. 

Wracaliśmy ze sklepu, gdy zaczęło padać . Niestety parasolka się zepsuła, więc szliśmy w deszczu. Wystarczyło kilka minut, a już byliśmy cali mokrzy . 
- Dobrze, że się nie maluję bo cały makijaż by się rozmazał, a ja bym wyglądała jak jakieś zombie. - pomyślałam. Rozmawiałam z Mesem na temat mojego kierunku studiów. Podczas drogi do domu, co jakiś czas wracałam myślami do sytuacji w sklepie ... To całe udawanie, że jesteśmy parą udało się. Rose, dała mu spokój.
- Dzięki, że mi pomogłaś. - powiedział.
- Nie ma za co. Uznajmy, że mój udział w Twoim planie był podziękowaniem za to, że zgodziłeś poświęcić resztę dnia na zakupy ze mną. - odparłam.
- No wiesz ... kobietom się nie odmawia. - powiedział i zaczęliśmy się oboje śmiać. - A szczególnie takim jak Ty. - dodał. Ohh, poczułam,, że się rumienię... Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Mhm, pierwszy w życiu komplement, który dostałam od piłkarza !

Podczas drogi do domu, cały czas padało ... Byliśmy cali mokrzy. Staliśmy przed moimi drzwiami do mieszkania. Mesut trzymał wszystkie torby z zakupami, a ja szukałam klucza od mieszkania w swojej torebce.
- Chyba mam problem ... nie mogę znaleźć klucza. - powiedziałam. Zdenerwowałam się bo był to mój pierwszy dzień w Madrycie i już zgubiłam gdzieś klucz. Wysypałam całą zawartość torebki na ziemie. Miałam nadzieje, że nikt nie będzie wchodził ani schodził z góry bo mógłby się doczepić o ten bałagan na schodach.
- Gdzie on jest ?! - mówiłam sama do siebie.
- Spokojnie, jeśli się nie znajdzie to coś wymyślimy. - odparł Mes.
- Mój pierwszy dzień w Madrycie i już coś nabroiłam ... No nie ma go . Co ja mam teraz zrobić ?! - spytałam.
- Pozbierajmy te rzeczy z podłogi i pójdziesz za mną. - powiedział. O co mu chodziło z tym "pójdziesz za mną" ? Dokąd miałam z nim iść ? Do mieszkania ?! No w sumie ... kusząca propozycja. O matko, o czym ja myślę !

Chwilę później byliśmy już w jego mieszkaniu. Była 20 godzina. Mes, powiedział, że rano mam zadzwonić do właściciela budynku i poprosić o jeszcze jedną parę kluczy.
- Mniejsza z tym co będzie rano, ale co ja mam teraz zrobić ? - spytałam, trochę wkurzona na samą siebie.
- No jak to co, zostaniesz tutaj. Przecież nie będziesz spać na ulicy. - odparł.
- Ale jak ... u Ciebie ? Przecież Ty mnie nie znasz. - byłam zdziwiona jego zachowaniem. Znaliśmy się jeden dzień, nawet nie bo kilka godzin i już mnie przyjmował pod swój dach .
-  Masz dwie opcje. Zostać u mnie lub gdzieś się szlajać w nocy po ulicach... Co wybierasz ? - spytał. No dobra, musiałam się zgodzić.
- Ehh, nie mam wyjścia. Dobrze, zostanę u Ciebie. - odpowiedziałam.
- Chodź, pokażę Ci sypialnie. Będziesz spała w moim pokoju, a ja na kanapie. - Weszliśmy do sypialni, w której znajdowało się niezbyt duże łóżko, a naprzeciwko duża, biała szafa. Nad łóżkiem wisiał piękny obraz, który przedstawiał stadion w Madrycie. Tak, ten stadion na którym grał Real Madryt. Wpatrywałam się w niego już dłuższą chwilę, aż nagle odezwał się Mesut, stojący w progu. Chłopak bacznie mi się przyglądał, pewnie miał ubaw z mojego przemokniętego stroju.
- Widzę, że podoba Ci się stadion.
- Tak, jest niesamowity. Przynajmniej tak wygląda na tym obrazie. - odpowiedziałam. Piłkarz podszedł bliżej mnie.
-  Jak chcesz, to mogę Cię kiedyś zabrać ze sobą na trening. - powiedział i spojrzał się na mnie. Stał tak blisko, że nasze ramiona prawie się dotykały.
- Naprawdę ? - spytałam. Czy on to mówił na poważnie, czy żartował sobie ze mnie ?!
- Tak, jeśli chcesz . - odparł uśmiechając się.
- Dziękuję ! - powiedziałam i natychmiast go przytuliłam. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę !
- Nie ma za co, to nic wielkiego . - uśmiechnął się. - A teraz mam do Ciebie pytanie...
- No słucham . - powiedziałam. Byłam taka szczęśliwa, że chce zabrać mnie na trening.
- Czy jakbym dał Ci koszulkę Realu z moim numerem to nosiłabyś ją ? - spytał. Wyglądał na speszonego, a przecież dla mnie to było takie słodkie !
- Jasne ! - odparłam i posłałam mu uśmiech . Podał mi koszulkę z numerem "10". Trochę duża ta koszulka, ale to mnie nie obchodziło.
- To skoczę do łazienki i zaraz ją założę . - oznajmiłam . Wyszłam z sypialni i poszłam prosto do łazienki. Najpierw postanowiłam zająć się włosami. Były całe mokre, więc potrząsałam nimi trochę i wyglądały trochę lepiej. Zdjęłam spodnie i położyłam na lekko rozgrzany kaloryfer, aby trochę wyschły, żeby móc je z powrotem założyć. Przecież nie pożyczę od Mesuta spodni... Zdjęłam również bluzkę i naciągnęłam na siebie koszulkę, którą dostałam od nowo poznanego kolegi. Gdy spodnie wydawały się mniej mokre, postanowiłam je założyć. Nareszcie wyszłam z łazienki. Mes był w kuchni. Powędrowałam do salonu i usiadłam na kanapie. Z salonu widać kuchnię, przynajmniej jej część.
- Jesteś głodna ? - spytał, będąc w kuchni.
- Nie, tylko gdybyś miał coś do picia ... - odpowiedziałam. Tyle godzin nic nie jadłam i nadal nie jestem głodna! Normalnie to bym zjadła wszystko co bym miała pod ręką.
- Spoko, a co chcesz ?
- A masz coś mocniejszego ?
- Hmm ... Może być to ? - spytał wskazując na butelkę z winem . - Nie mam nic mocniejszego, ze względu na trenera. Musimy mieć bardzo dobrą formę i mamy trzymać się diety. - dodał. W odpowiedzi, kiwnęłam głową. Chwilę później, piłkarz siedział już obok mnie i piliśmy wino.
- Naprawdę nie wiem jak Ci dziękować ... - powiedziałam.
- Nie musisz. - odparł, patrząc mi w oczy.
- Muszę ! Gdyby nie Ty, to nie wiem jak bym się odnalazła tutaj. No i jeszcze teraz mnie przygarnąłeś ...
- Kiedy indziej mi się odwdzięczysz . - odparł . Dużo rozmawialiśmy, czas fajnie nam minął . Było grubo po 23. Poczułam, że dopadło mnie zmęczenie. Powiedziałam, że lepiej już pójdę spać. Na to Mesut odpowiedział, że da mi swoją koszulę do spania. W tym momencie, mój dług znów się zwiększył. Nie wiedziałam jak mu mam podziękować za to wszystko. Przebrałam się w tą koszulę i zamknęłam się w sypialni, a piłkarz próbował zasnąć na kanapie w salonie. Gdy leżałam w łóżku, stwierdziłam, że jest bardzo wygodne. Miałam wyrzuty sumienia, że Niemiec musi spać na tej kanapie...
- No nie, nie pozwolę mu aby tam spał. To nie fair. On zrobił tyle dobrego dla mnie i ma spać na kanapie? -pomyślałam. Wstałam z łóżka i poszłam do salonu. Po cichu doszłam do kanapy. Trzeba było go jakoś obudzić...
- Mesut... Śpisz ? - spytałam szeptem. Miałam cichą nadzieje, że nie spał.
- Nie, nie mogę zasnąć. - odparł i uśmiechnął się widząc mnie pół nagą w jego koszuli. - No, nawet ładnie Ci w mojej koszuli. - dodał po czym zaczął się śmiać.
- Przyszłam bo mam wyrzuty sumienia, że musisz spać na kanapie... - powiedziałam. Nie wiedziałam, jak to powiedzieć, żeby spał ze mną.
- Nie jest tak źle, ale co w związku z tym ? - spytał.
- Hmm ... wolę abyś spał ze mną, niż żebyś na treningu nie mógł ćwiczyć jak Cię będzie wszystko bolało od spania tutaj. - Uff, w końcu to powiedziałam. Czułam jak pliczki mi się czerwienią, na szczęście było ciemno i nic nie było widać.
- Skoro, tak się o mnie martwisz to nie mam wyjścia. - powiedział i wyszczerzył się. - Idź już, zaraz przyjdę.- dodał, a ja poszłam do sypialni. Zaraz za mną wszedł Mesut z nagą klatką piersiową.
- Fajnie by było się do niego teraz przytulić... - pomyślałam.

Przebudziłam się w nocy, otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. Była 4 rano. Nagle coś sobie uświadomiłam...
- O matko ! Jak to się stało, że śpię przytulona do niego, a dokładnie do jego klatki piersiowej?- pomyślałam. No ale, sama tego chciałam. Tylko jak to się stało ? Ahh, już nie ważne. Trzeba cieszyć się chwilą ! Chłopak wyglądał słodko jak spał. Uśmiechnęłam się sama do siebie, w końcu nie każda dziewczyna ma tyle szczęścia. A ja chyba znalazłam swoje szczęście na ziemi ... Po kilku minutach, znów zasnęłam.

Rano, czyli o 10 godzinie leżałam sama w łóżku. Zastanawiałam się gdzie może podziewać się piłkarz? Powoli wstałam i wyszłam z sypialni. W salonie też go nie było, ale na stoliku leżała mała karteczka, a obok niej znajdował się talerz ze śniadaniem . Podeszłam, wzięłam i przeczytałam kartkę.
"Musiałem iść na trening. Zrobiłem Ci śniadanie, smacznego . :) M."
- Ooo, jakie to kochane. - pomyślałam. Byłam taka szczęśliwa, że go poznałam. Usiadłam i spokojnie zjadłam śniadanie. Pozmywałam, założyłam koszulkę Realu Madryt i dżinsy. Tak jak radził mi Mesut, zadzwoniłam do właściciela domu i poprosiłam o dodatkowy klucz. Powiedziałam, że będę czekać na klatce schodowej. Głupio by było gdyby zobaczył mnie w mieszkaniu Mesa ... Mógłby sobie coś jeszcze pomyśleć.

Godzinę później już otwierałam drzwi do mojego mieszkania. Oczywiście zabrałam wszystkie wczorajsze zakupy od Mesuta z domu. Gdy weszłam do domu od razu rozpakowałam torby z zakupami. Wszystko ładnie poukładałam i tak jakoś mieszkanie zrobiło się bardziej przyjemne. Zrobiłam sobie herbatę, usiadłam na miękkiej sofie w salonie i włączyłam laptopa. Weszłam na swoje konto na facebook'u i z ciekawości zajrzałam na profil piłkarza. Oo, był nowy wpis z wczoraj.
- Ciekawe co napisał. - powiedziałam sama do siebie.
"Dzień jak najbardziej udany. Wspaniały lot samolotem do Madrytu z tą osobą - nigdy tej osoby nie zapomnę"
- Czy mu chodziło mnie ? - zadawałam sobie to pytanie. Wylogowałam się i wyłączyłam laptopa. Siedziałam w ciszy i myślałam o tym co się działo wczoraj ... Myślałam o nim ...

_________________________________________
W końcu, coś zaczyna się dziać. Rozdział wyszedł mniej więcej jak chciałam. Mam nadzieję , że Wam się spodoba. Liczę na komentarze ! <3 P.S. Wesołych świąt ! 

2 komentarze:

  1. Ej, to jest świetne.
    Spróbowałam sobie wyobrazić te wszystkie sceny i są świetne. <3
    Czekam na następny. ♥

    OdpowiedzUsuń